Zmierzch
piractwa
Zmierzch pirackiego świata
W początkach XIX wieku klasyczne piractwo należało
już do przeszłości.
Zdecydowane działania morskich potęg, połączone
wysiłki ich flot doprowadziły do oczyszczenia z plagi
piractwa większości szlaków komunikacyjnych i
akwenów.
Piraci jednak nie dawali za wygraną. Przystosowywali
się do nowych czasów, zmieniali metody działania,
wyszukiwali nowe kryjówki.
Nie próbowali już napadać na nadbrzeżne miasta czy na
duże statki, przewożące bogate towary. Ich ofiarami
padały najczęściej niewielkie frachtowce i jednostki
rybackie.
XIX--wieczni piraci chętnie uprawiali również
kontrabandę i bardzo zyskowny handel
niewolnikami.
Ten ostatni był już w początkach XIX stulecia zakazany
(w 1794 roku przez Francję, W 1807 roku przez Anglię),
ale amerykańscy plantatorzydługo nie zamierzali wyrzec
się tej taniej siły roboczej, nielegalny handel
,,czarnym hebanem" trwał więc jeszcze kilka
dziesiątków lat.
[4 kwietnia 1804 roku Étienne alias
Ixtebe Pellot "Montvieux", alias le Renard Basque
alias Lis Baskijski był ostatnim z długiego szeregu
legendarnych Baskijskich Korsarzy, Kaprów
lub Bukanierów (ujmując to w inny sposób, piraci, którzy
zostali oficjalnie upoważnieni do atakowania i napadania
na wrogie statki swoich krajów będąc przez nie
opłacani).
Na pokładzie "Général Augereau"
starł się z dwoma potężnymi okrętami angielskimi, z
których jeden, uzbrojony w dwadzieścia dwie duże
armaty, został zaatakowany i zdobyty.]

Renard Basque
Jak dawniej też okresem sprzyjającym wzrostowi
pirackiej aktywności były wojny, zamieszki i rewolucje.
Takim właśnie niespokojnym okresem była pierwsza
połowa XIX wieku w Ameryce Środkowej i Południowej.
Niemal nieprzerwanie trwały tam wojny domowe, rewolucje
i obce interwencje związane z walką hiszpańskich
kolonii o niepodległość.
W owym czasie' zdobył sławę Jean Lafitte - pirat,
przemytnik í handlarz niewolnikami. Jego kryjówką
była Barataria - niewielka wysepka
położona Wśród bagien i rozlewisk ujścia rzeki
Missisipi. (patrz: PIRACI
AMERYKI)
Piractwo czasów najnowszych
W drugiej/>połowie XIX wieku zdecydowane zwalczanie
piractwa morskiego przez wszystkie cywilizowane kraje
świata dało widoczne rezultaty.
Morscy rozbójnicy nigdzie nie mogli znależć już
schronienia ani poparcia.
Na konferencji paryskiej 1856 roku państwa
zainteresowane Ą w rozwoju żeglugi i handlu wyrzekły
się ostatecznie stosowania piractwa i korsarstwa jako
narzędzia polityki i sposobu prowadzenia wojny. Uchwała
ta nie była niczym nowym, gdyż już traktat zawarty w
Utrechcie w roku 1713 - kończący wojnę o sukcesję
hiszpańska - zobowiązywał podpisujące go mocarstwa do
wspólnego zwalczania piractwa. W przeciwieństwie jednak
do pokoju w Utrechcie, którego uchwały nie wypleniły
plagi piractwa, konferencja paryska położyła
rzeczywisty kres morskiemu rozbojowi.
Piraci oczywiście nie zniknęli natychmiast ze świata.
W wielu jeszcze rejonach, słabo poznanych lub niezbyt
silnie kontrolowanych przez władzę państwową,
piractwo nadal kwitło.
Jednakże główne szlaki handlowe i komunikacyjne
świata oraz pirackie mateczniki - Morze
Karaibskie, Morze Śródziemne i Ocean Indyjski
- były wolne od niebezpieczeństwa pirackiej napaści.
Zasługi tej nie należy przypisywać jedynie
zdecydowaniu i wytrwałości państw podpisujących
konferencję paryską.
Główną klęskę piratom zadał nieustannie
postępujący rozwój techniki i poznania świata.
W drugiej połowie XIX wieku cały świat był już w
zasadzie poznany i rozdzielony pomiędzy mocarstwa
kolonialne i żaden z pirackich przywódców nie
mógł liczyć na znalezienie bezpiecznej i położonej
blisko żeglugowych szlaków kryjówki.
Jeszcze większe niebezpieczeństwo groziło piratom ze
strony coraz doskonalszych, szybszych i silniej
uzbrojonych okrętów wojennych.
Całkowitą klęskę jednak zadały im nowe wynalazki z
dziedziny komunikacji. wynalezienie i udoskonalenie
maszyny parowej spowodowało, że smukłe, niosące na
masztach chmurę żagli, niedoścignione - niegdyś
pirackie okręty, stały się łatwą zdobyczą dla
rządowych kanonierek i korwet.
Zastosowanie telegrafu przekazującego w krótkim czasie
informacje z jednego końca świata w drugi nie
pozwalało już piratom zgubić się, jak dawniej, w
bezkresie oceanu .
Odwaga, desperacja, spryt i zaskoczenie coraz mniej
zaczęły znaczyć w konfrontacji z urządzeniami
technicznymi stosowanymi w działaniach wojennych.
W bitwach morskich o zwycięstwie poczęły decydować
takie czynniki, jak: zasięg i siła ognia artylerii,
grubość stalowego pancerza pokrywającego burty i po
kład okrętu, czy moc maszyn parowych określających
prędkość jednostki.
Cały ten nowy, techniczny świat był obcy piratom.
Byli oni anachronizmem, należeli bowiem nieodłącznie
"do epoki żaglowców i wraz z nią nieodwołalnie
musieli zginąć. Ich niedobitki, podobnie jak nie
wytępione do końca żaglowce, trwały w różnych
rejonach świata, korzystając ze słabości lokalnych
władz i wykorzystując naturalne kryjówki.
Do współczesnych czasów przetrwało piractwo mórz
dalekowschodnich.
W okresie wojen opiumowych chińscy piraci wyrządzali
poważne szkody angielskim kupcom, rabując wiele
statków przybrzeżnej żeglugi. Mimo kilkakrotnie
podejmowanych przeciwko nim akcji byli oni nieuchwytni,
gdyż korzystali z poparcia zarówno chińskich władz,
jak i ludności zarnieszkującej wybrzeża Chin.
W czasie jednej z takich akcji admirał; John Hay,
zniszczył 47 dżonek izabił około 17 itysięcy
piratów dowodzonych przez słynnego z nienawiści do
Europejczyków admirała Szap-ng-tsai. Zahamowanie
pirackiej działalności nastąpiło dopiero w latach
siedemdziesiątiych XIX wieku, kiedy to Anglicy na dobre
umocnili się w Chinach i intensywniej spoczęli
patrolować przybrzeżne wody.
Odrodzenie piractwa na tych akwenach nastąpiło w latach
dwudziestych XX w.
Już po wojnie głośna stała się sprawa obrabowania na
wysokości ujścia rzeki Jangcy angielskiego statku
"Hupeh", mającego na pokładzie kilkuset
pasażerów i 1500 ton towarów. Kiedy statek znajdował
się niedaleko brzegu, podpłynęła" do niego
motorowa dżonka,.na której znajdowało się 28
uzbrojonych w broń automatyczną, "sprawnych,
grzecznych" - jak opowiadał kapitan angielskiego
statku - piratów.
Po przedostaniu się napastników na pokład
"Hupeha" jego kapitan został zaproszony na
herbatę, a piraci przystąpili do systematycznego
rabowania pasażerów i przenoszeniar ładunku na własny
statek.
Znaczna ożywienie piractwa w Azji Południowo-Wschodniej
.nastąpiło w okresie wojny wietnamskiej.
Piratom opłaciło się nawet napadać na zwykłych
rybaków i rabować im ryby, których cena w warunkach
wojennych skoczyła kilkakrotnie w górę. Wyposażeni w
doskonałą, łatwą do nabycia w tym rejonie świata
broń, azjatyccy piraci
działali w Zatoce Syjamskiej, na Morzu
Południowochińskim oraz na Filipinach,
gdzie obecnie jest ich najwięcej.
Tradycje piractwa na Filipinach są równie dawne jak w
Chinach.
Bez powodzenia starali się je wykorzenić kilkuwiekowi
władcy Filipin - Hiszpanie. W praktyce hiszpańska
władza w tym rejonie nie rozcíągała się dalej niż
na obszary położone w najbliższym sąsiedztwie ich
fortec.
Filipińscy piraci specjalizowalí się w porywaniu ludzi
i wymuszaniu okupu za ich uwolnienie.
Chcąc skłonić rodziny jeńcówdo szybkiej
decyzji,wysyłali im kolejno uszy, nosy i inne członki
obcięte ofiarom. Podobne sposoby stosowane są do dziś.
Karą za zdradzenie pirackich tajemnic jest
ćwiartowanie.
Na złożonym z kilku tysięcy wysp archipelagu Filipin
piraci mają doskonałe warunki dla swej działalności.
Uzbrojení w nowoczesną broń, dysponujący szybkimi
motorówkami, mający świetny wywiad są prawie
nieuchwytni i bezkarni. Wymykają się masowym akcjom
wojska i lotnictwa.
Szczególnie aktywnie działają na wodach położonych
na południe od Filipin.
Statki płynące z Japonii do Indonezji wolą omijać
niebezpieczne akweny mórz Sulu i Celebes.
Ostatnio czynią podobnie statki wycieczkowe łączące
Hong-kong i Tajlandię ze znaną z walorów turystycznych
wyspą Bali.
Dzisiejsi piraci nie są mniej okrutni i bezwzględni
niż ich poprzednicy w minionych wiekach.
Rabują wszystko, co im wpadnie w ręce. Najłatwiejszą
ich zdobyczą są jednostki -rybackie i pasażerskie
jachty, statki żeglugi przybrzeżnej i promy
pasażersko-samochodowe.
Napadają również na nadbrzeżne osady, niejednokrotnie
mordując ich mieszkańców.
Do ich wypróbowanych sposobów należy niszczenie
znaków nawigacyjnych, przez co powodują osiadanie na
mieliźnie statków, które później stają się ich
łatwą zdobyczą.
Z tego też względu rząd Filipin zaleca wszystkim
jednostkom pływającym w tym rejonie, aby wybierały
jedynie te szlaki, które są nieustannie patrolowane
przez marynarkę wojenną i lotnictwo.
Złą sławą cieszą się również wody Morza
Karaibskiego.
Każdego roku ginie tam wiele małych statków i jachtów
turystycznych. Sława ta otacza także akwen zwany ,,Trójkątem
Bermudzkim" i poza innymi, nie
znanymi jeszcze dziś przyczynami, spowodowana jest
działalnością piratów.
Głównym zajęciem współczesnych piratów Morza
Karaibskiego jest przemyt narkotyków, a porywane statki
i jachty są im potrzebne jako szybkie i dyskretne
środki transportu.
Karaibscy przemytnicynarkotyków są bezpośrednimi
następcami słynnych bottleggers
- amerykańskich przemytników alkoholu w czasach
prohibicji (1920-1933).
Opracowana przez Interpol, lista rabunkowych napadów na
morzu w ciągu dziesięciolecia 1970-1979 podaje, że
najbardziej niebezpieczne pod tym względem są
następujące akweny: między Filipinami a
Indonezją, wybrzeża Zatoki Syjamskiej, obszar
.położony na zachód od Gibraltaru, wybrzeża Zatoki
Gwinejskiej, akwen rozciągający się między
Wenezuelą, Trynidadem a Małymi Antylami oraz wody na
wschód od Florydy.
|