Piracka flaga Edwarda Englanda 4_pesos_de_oro_filipinas_1862 Nowe Przygody 1970 - lewo Christopher CondentChristopher Condent Flag Christopher Condent
 | wstęp | Piraci i Korsarze | Skarby i łupy | Tło historyczne | Bibliografia  | Piraci w popkulturze | Historia Piractwa | Piracki Almanach

(Background Music ~ Victory)

Piraci i korsarze
 | Definicje | Sławni piraci i korsarze | Piraci arabscy | Piraci żydowscy |

Motto:
"Hej piracka braci czeka nas przygoda, czy się nam opłaci czy nam sławy doda,
Wiele morzy czeka nas, kuszą nas okręty, płyną w dal okrety,
Gwiazda nam rozkaże, gwiazda drogę wskaże.
Hej piraci sława wam !"

(ze słów piosenki z filmu "Pippi wśród piratów")

Sylwetka Pirata
(Z. Skrok - Świat piratów morskich)

Piraci ! ...
Okrzyk ten od najdawniejszych czasów budził i nadal budzi grozę w sercach ludzi morza.
Rozbój morski jest bowiem tak stary jak sama żegluga i związany z nią nieodłącznie. Towarzyszył jej przez stulecia na wszystkich morzach i oceanach świata.
Rózny był jednakna przestrzeni dziejów pogląd na istotę pirackiego procederu i różne były jego oceny moralne.
Bywały okresy, gdy zajęcie to nie tylko nie było potępiane przez społeczeństwo, ae przeciwnie , stanowiło powód do chluby, okazję do zaprezentowania własnej odwagi i przedsiębiorczości. Ten wątek eksploatowały później książki i filmy przygodowe, których pohaterami są piraci.
Dziś piractwo ma jednoznaczną negatywną ocenę zarówno w oczach opinii publicznej jak i postanowieniach ustawodawców. Międzynarodowy kodeks prawa morskiego głosi, że piratem jest każdy, kto dokonuje na morzu aktów gwałtu i grabieży.

Te niejednoznaczne oceny morskiego rozboju znalazły również swe odzwierciedlenie w pochodzeniu samej nazwy iratów. Wywodzi się ono od greckiego określenia "Peiran", co znaczy dosłownie "próbować", "szukać szczęścia na morzu". Z niego powstało łacińskie słowo "irta", które póżniej r różnych formach rozpowszechniło się w nowozytnych językach europejskich. Obok niego funkcjonują też inne nazwy. Francuzi dla nazwania moskiego rozbójnika używają określenia forban pochodzącego od zwrotu hors du ban -"wyjęty z pod prawa". Anglicy obok słowa pirate używają też nazwy sea robber - morski rabuś. To samo znaczenie ma holenderskie określenie zee-roovers.
Nazwy te były zazwyczaj tak ogólne i wieloznaczne, że cząsto i niesłusznie stosowano je wobec tych, którzy na to nie zasługiwali. Obejmowanonimi np. korsarzy, którzy jednak w przeciwieństwie do piratów uprawiali morski rozbój zupoważnienia jkiejś władzy politycznej i grabili - przynajmniej oficjalnie - jedynie statki należące do wrogich jej państw. Współcześnie pod nazwę piratów podszywają się terroryści, dla których morze jest tylko jednym z obszarów, na jakich realizują swe cele polityzne.
(Więcej w tym temacie tutaj : Definicje)

Chociaż morski rozbój kwitnie również w naszych czasach, klasyczny rozbój morski, którego tematem jest ta strona, należy już do przeszłości.
Zrodzone w epokach archaicznych przetrwało do progu nowoczesności, do połowy XIX stulecia. Jego upadek spowodowany został rozwojem cywilizacji globalnej, ostatecznym poznaniem i kolonialnym podziałem całego świata, międzynarodowym ustawodawstwem skierowanym przeciwko piratom oraz postępem w zakresie morskiej techniki i komunikacji.
W czasach gdy każdy skrawek lądu miał już swego właściciela, gdy nie było już bezpańskich zagubionych na oceanie wysp mogących służyć za kryjówki, gdy telegraf przesyłał błyskawicznie informacje na wielkie odległości, a morskie państwa, nawet wzajemnie wrogie, solidarnie zwalczały morski rozbój, dla piratów zaczynałorbrakowaó miejsca na morzach, stawali sie anachroniczni, a ich proceder _ ryzykowny i nieopłacalny. Tak jak anachroniczne okazywały się ich zwinne i szybkie żaglowce w konfrontacji z parowymi kanonierkami i ścigaczami.
Piraci odeszli więc do historii prawie równocześnie z kończącą się również wówczas trwającą tysiąclecia wielką epoką żaglowców, do której należeli i która ich stworzyła.
Współcześni piraci są już tylko karykaturą tych dawnych. Tamci mieli zwykle do czynienia ze statkami uzbrojonymi, bo aż dopołowy XIX wieku każdy statek handlowy, szczególnie kiedy udawał się w daleką podróż i przewoził cenne towary, miał na swym pokładzie działa i ludzi wyposażonych w broń. Piracki napad niósł więc że sobą ryzyko i równocześnie dawał szanse obrony napadnietym, stwarzał możliwość równorzędnej walki, której wynik zależał czesto od fortelu i zaskoczenia. Dzisiaj załogi statków handlowych są bezbronne, zaś piraci dysponują najnowocześniejszym uzbrojeniem i superszybkimi jednostkami. Wynik starcia jest więc łatwy do przewidzenia, tak jak W przypadku gangsterskiego napadu na bezbronnych podróżnych.
W przeciwieństwie też do współczesnych morskich bandytów, o dawnych piratach pozostała nie tylko historyczna prawda, zapisany w dokumentach i kronikach rejestr ich rabunków i zbrodni.
Przetrwała również romantyczna legenda, mit "ludzi wykletych przez Boga", ludzi śmiałych i wolnych - "rycerzy fortuny".

Jacy jednak byli naprawdę?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, choć przeciez tyle o nich napisano. Pisali bowiem naj częściej inni - urzędnicy, kupcy, literaci i często opowiadali historie niestworzone. Sami piraci rzadko chwytali za pióro znając wartość milczenia, szczególnie w zawodzie, który uprawiali.
Jacy więc byli?
Co gnało tych ludzi na zatracenie i potepienie? Czy była to tylko chęć zdobycia bogactwa, pełnego uciech, choć niebezpiecznego życia?
Czy piractwo było buntem społecznym, wytworem nędzy i niesprawiedliwości? Czy może było marginesem wielkich wojen, pianą gromadzaca sie na brzegach wielkich procesów historycznych? Czy obok tego nie było ono również spełnieniem odwiecznego marzenia ludzi o wolności i przygodzie; anarchistycznym snem, o którym na jawie odważają się myśleć tylko najodważniejsi i najmniej pokomi?

O tym właśnie jest ta strona. Obok zwięzłego zarysu historii dawnego piractwa od czasów najdawniejszych do połowy XIX wieku zawiera ona również kilkanaście szkiców poświęconych charakterystyce tego frapującego zjawiska. Być może dzięki niej piracka prawda i legenda złączą sie w jedną wielobarwna całość.

Piracka Legenda

Powszechny wizerunek pirata kształtowała i kształtuje do dziś nie rzetelna wiedza, ale fantastyczna i barwna legenda.
Nie tworzyli jej piraci, na ogół mało lub wcale nie zainteresowani własną popularnością. Jej autorzy byli przeróżni: pospolita plotka, sensacyjna opowieść,marynarska ballada, aż po wielkie eposy, mity i dzieła literackie.
We wszystkich tych utworach odrealniona postać pirata wyrażała tensknoty i ideały trudne zwykle do spełnienia w powszechnym, rzeczywistym życiu. Była tam więc mowa o szalinej odwadze, niezwykłych przygodach. pięknych kobietach i wielkich fortunach.
Piraci, choćby na kartach książek czy w strofach ballad, spełniali wielkie marzenia ludzi uwikłanych w trudne, niekiedy brutalne realia codzienności. Marzenie o swobodnym, pełnym rozmachu życiu na egzotycznych lądach, za pan brat ze śmiercią, która życiu temu nadawała niepowtarzalny smak.
Wielka pochwała pirackiej przygody była już Odyseja. Morskich rozbójników sławiły skandynawskie sagi. Nieco zakamuflowaną, ale jednak pochwałą karaibskiego piractwa, była wydana po raz pierwszy w 1678 roku w Amsterdamie książka holenderskiego lekarza, a równocześnie bukaniera, Johna Esquemelinga (urodzonego W Elblągu, z matki Polki, ojca Holendra), której długi tytuł rozpoczynał się od słów: De Americaensche Zee-Roovers, co znaczy Bukanierzy amerykańscy. Ta pochwała pirackiej swobody i przedsiębiorczości wzbudziła początkowo protest i potępienie nawet w samej Holandii, która przecież swe prosperity zawdzięczała tym samym wartościom: kupieckiej przedsiębiorczości i umiłowaniu wolności, o którą tak długo i krwawo walczyła z Hiszpania.
Jednakże przywódcy kupieckiej republiki dobrze zdawali sobie sprawę, jaką groźbę niesie pochwała wolności anarchicznej, nie liczącej sie z autorytetem państwa oraz idea indywidualnej swobody nie związanej z dobrem ogółu, ale wrecz przeciwnie, żerującej na ogólnym dorobku społeczeństw.

Obawy te w pełni też podzielał autor innej głośnej książki po święconej piratom przełomu XVII i XVIII wieku, kapitan Charles Johnson, a w rzeczywistości dobrze znany z Przypadków Robinsona Cruzoe Daniel Defoe .Tego A General History of the Robberies and Murders of the Most Notorious Pirates, czyli Historia ogólna rabunków i morderstw najsłynniejszych piratów, wydana w Londynie w 1724 roku, składa się z kilkunastu pirackich życiorysów.
W większości są to postaci historyczne, o których głośno było w Europie na początku XVIII wieku. Stosunek autora do swych bohaterów jest jednoznacznie krytyczny, choć i on ulega niekiedy fascynacji sposobem życia, jaki prowadzą i ich straceńczą flozofię. I jakby się tego wstydził, wprowadza do grona autentycznych obwiesiów i zbrodniarzy postać całkowicie fikcyjną - kapitana Missona, "dobrego iszlachetnego pirata", który nigdy nie zabijał, rabuje tylko tyle ile mu potrzeba, a jego piractwo stanowi protest przeciwko chciwości i niesprawiedliwości "oficjalnego" świata.
Gdzieś na Madagaskarze, który był w czasach Defoe synonimem lądu najbardziej egzotycznego, Misson tworzy, alternatywne wobec zepsutej cywilizacji, idealne społeczeństwo, którego członkowie ,,są ludźmi wolnymi, prowadzą życie dobre, sprawiedliwe, niewinne, szlachetne, zgodne z Bogiem i Naturą". Sami wybierają swe władze, tytułują się "liberi", a w ich kodeksie jest również przepis przewidujący kary za przekleństwa. Czyż można lepiej przysłużyć się pirackiej legendzie, jak pozwalając piratowi na spełnienie odwiecznych, a tak trudnych do spełnienia również i dziś, marzeń o życiu wolnym, sprawiedliwym i nie gwałcącym przyrody?
Na tym jednak nie koniec zasług Defoe na rzecz pirackiej legendy. Jeszcze przed Historią najsłynniejszych piratów, W l721 roku wydał on The Life, Adventures and Piracies of the Famous Capitain Singleton, czyli Życie, przygody i piractwa sławnego kapitana Singłetona. Jest to powieść fkcyjna w modnym wówczas stylu łotrzykowskim, obfitująca W przygody i fantastyczne zdarzenia w egzotycznych miejscach, osnuta jednak na tle życiowych przypadków głośnego pirata Henry Averego.
Otóż cała ta powieść stanowi jednoznaczną pochwałę anglikańskiej, wczesnokapitalistycznej przedsiębiorczości. Defoe wielokrotnie potępia zły charakter i pirackie skłonności swego bohatera, ale równocześnie z uznaniem opowiada, jak daje sobie radę W najtrudniejszych >okolicznościach życia, jak zwycięsko boryka się z wrogą, egzotyczną przyrodą, dzikimi ludami, zdradzieckimi poczynaniami europejskich rywali. Przede wszystkim zaś sławi go jako "rycerza fortuny", przedsiębiorczego Anglika, który na własne ryzyko i własnyrni rękami zdobywa majątek i pozycję społeczną. O pieniądzach i złocie mówi się zresztą w tej książce aż nadto, zawarta tam też jest teza, że dopiero bogactwo nadaje właściwą wartość ludzkiemu życiu. Jest też ważne, co uczynimy ze zdobytą fortuną. Cnota protestancka nakazywała oszczędność, tymczasem jak pisał Defoe w Historii najsłynniejszych piratów, ,,Wielu nierobów chwyta się piractwa tylko dla łupów i bogactw, które potem trwonią równie szybko jak zdobyli". Singleton, co oczywiste, daje inny przykład. W zakończeniu swych wyznań powiada:
,,Dumając nad sposobem, W jaki zdobyłem to bogactwo, niekiedy skłaniałem się do myśli, by oddać je W całości na cele dobroczynne jako dług należny ludzkości, aczkolwiek nie byłem katolikiem i nie sądziłem, że kupię przez to pokój swojej duszy. Mniemałem wszakże, że skoro nabyłem je przez powszechną grabież i skoro zadośćuczynienie nie leży w mojej mocy, majątek ów należy się powszechności i powinienem go rozdać dla powszechnego dobra. Wciąż jednak nie wiedziałem, w jaki sposób, gdzie i za czyim pośrednictwem dokonać tego dobroczynnego dzieła. Nie śmiałem bowiem wracać do ojczyzny, aby który z mych dawnych towarzyszy, przywędrowawczy do Anglii, nie spotkał mnie i nie rozpoznał, aby - chcąc mnie obłupić z pieniędzy albo siebie wykupić od kary - nie zdradził mnie i nie wydał na przedwczesną śmierć".
Singleton kończy lepiej niż jego pierwowzór, który po powrocie do Anglii został rozpoznany, ograbiony i zmarł w nędzy. Bohater Defoe'a jest bowiem mądrzejszy, gdyż potrafi znaleźć w życiu to, co najważniejsze, rzecz jasna obok pieniędzy albo zaraz na drugim miejscu po nich. A jest tym ciepło domowego
ogniska, które dla Singletona uosabia siostra jego przyjaciela - Williama.
"Postanawiając tedy - ciągnął swe wyznanie - przeznaczyć dla niej mój pierwszy dar, nie wątpiłem, że kupię sobie przez to schronienie i coś w rodzaju ogniska, ku któremu będę się zwracał w swych przyszłych działaniach. Albowiem człowiek posiadający środki do życia, lecz nie mający własnego dachu nad głową, miejsca, które by wywierało magnetyczny wpływ na jego uczucia, znajduje się w najprzykrzejszym i najdziwniejszym położeniu. Wszystkie posiadane pieniądze nie zdołają mu tego wynagrodzić".
Oto jak powinien postępować angielski "rycerz fortuny" na stare lata, gdy już będzie bogaty. Powinien założyć rodzinę, która ustrzeże go przed stryczkiem, uchroni od zazdrosnych kolegów i zapewni błogie życie. Czyż taki pirat, spożywający w cnocie, przy domowym ognisku, owoce swych łupieżczych rozbojów, może być niesympatyczny?
O wiele mniej życzliwy dla piratów był Robert Louis Stevenson. Ale i w jego wydanej w 1883 roku Wyspie skarbów, kapitań Flint, który zakopał swe skarby tak jak Kidd, ale zmarł w biedzie jak Avery, nie jest postacią całkowicie mroczną i złą. Jeszcze bardziej intrygujący, a czasami wręcz sympatycz-
ny, bywa inny piracki bohater tej opowieści - John Silver, którego Stevenson ukazał jako postać dwoistą, człowieka o podwójnej naturze, W którym dobro i zło graniczą o włos.
W XIX stuleciu motyw ukrytego skarbu stanowić będzie główny element pirackiej legendy. Motyw ten coraz bardziej fantastyczny i odrealniony powtarzany będzie w niezliczonych wariantach, aż wreszcie, obok pirackiego okrucieństwa, wejdzie na stałe do repertuaru tandetnej, j armarcznej literatury sensacyjno-przygodowej, często o posmaku erotycznym i makabrycznym.
W naszych czasach literaturę tę zastąpił film, który jeszcze bardziej sugestywnie oddziałuje na odbiorcę i ukazuje piractwo w jeszcze bardziej nieprawdziwym świetle. W większości tych produkcji pirat jest bowiem jedynie medium, którego zadaniem jest uczynienie akcji jak najbardziej wartką, awanturniczą, pełną widowiskowych walk i sentymentalnych scen miłosnych. Tak jak w innych tego rodzaju obrazach spod znaku serca i szpady, wszystko jest tu nieprawdziwe, a filmowi "szlachetni", "karmazynowi", "czarni" i "nieszczęśliwi" piraci są całkowitą fikcją.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Piraci ogólnie
(Philip Gosse - Historia piractwa)

Piractwo, tak jak zabójstwo, jest jednym z najwcześniejszych poświadczonych ludzkich działań.
Wspomnienia o nim zlewają się z pierwszymi opisami podróży i handlu; można więc założyć, że bardzo krótko po tym jak ludzie zaczęli transportować towary z jednego miejsca w drugie pojawiły się różne przedsiębiorcze jednostki, które szybko dostrzegły profit w przechwytywaniu tych towarów w drodze.

Handel rozwija się wraz ze stosunkami politycznymi, lecz i grabież, niezależnie od tego czy ma ona miejsce na lądzie czy na morzu, rozwija się wraz z handlem.
"Tak samo jak pająki gnieżdżą się w kątach i szparach" - pisał zacny kapitan Henry Keppel, wielki łowca piratów dalekowschodnich w XIX wieku - "tak samo piraci roją się wszędzie tam, gdzie znajduje się grupa wysp z zatokami, płyciznami, przylądkami, skalami oraz rafami - krótko mówiąc: warunkami umożliwiającymi przyczajenie się, zaskoczenie, ataki ucieczkę".

Na wszystkich morzach świata, podczas wszystkich epok, piractwo przechodziło pewne dobrze zdefiniowane cykle.
Najpierw kilka jednostek, zamieszkujących cierpiace biedę tereny nadmorskie, łaczylo się ze sobą w niezależne grupy, które posiadały po jednym bądź po kilka okrętów, i atakowało tylko najsłabsze statki handlowe.
W wyniku tego stawali się oni ludźmi wyjętymi spod prawa, których każdy praworządny obywatel był gotowy i chętny ubić na miejscu. Następnie nadchodził okres organizacji, kiedy to duże grupy piratów przylączaly do siebie mniejsze lub też się ich pozbywały.
Wspomniana wielka organizacja osiągała taką skalę, że żadna grupa statków handlowych, nawet te najciężej uzbrojone, nie była bezpieczna wobec ich ataku.
Tego rodzaju działalnością była era korsarzy berberyjskich (patrz: piraci berberyjscy), Morgana i jego piratów, czy też dzikich ludzi morza z południowo-zachodniej Anglii (patrz: ATLANTYK) z wczesnego okresu panowania Elżbiety - piratów, przeciwko którym konkurencja byla bezradna, a państwo bezsilne.

Piraci dochodzili do stadium, w którym ich organizacja, która stała się niemal tak samo niezależna jako państwo, była w stanie zawierać dwustronne sojusze z innymi państwami przeciwko swym wrogom.
Coś, co wcześniej było piractwem, przez pewien czas zamieniało się wtedy w wojnę, a podczas jej trwania statki obu stron uznawały się nawzajem za pirackie i podlegały identycznemu traktowaniu.

W tym okresie wzrastali tacy ludzie jak Kheyr-ed-din, lepiej znany jako Rudobrody (Barbarossa) (patrz: bracia Barbarossa (Rudobrody)), który niósł ze sobą Półksiężyc do najsilniejszych portów Morza Śródziemnego i odnosił liczne sukcesy nad Cesarską Flotą Hiszpanii, co było niezwykle trudnym zadaniem; genialni żeglarze jak Cornwall i Devon, którzy podczas jednego, krótkiego i olśniewającego okresu zapisali się w annałach piractwa poezją zamiast prozą; oraz Condé's Rochellois, który wypowiedział wojnę kościołowi i państwu w imię reformacji.

W końcu jednak zwycięstwo jednej ze stron zrywało morską organizację drugiej, jak wówczas gdy Don Juan de Austria rozbił i spalił floty islamu w cieśninie Lepanto.
Poszczególne części składowe pokonanych sił byly wówczas ponownie redukowane do band wyrzutków - tak długo jak zwycięska potęga była wystarczająco silna, ażeby wymusić na piratach przyjęcie statusu skrytych rozbójników lądowych, działających w rejonie morza, na którym niegdyś grasowali.

Piractwo w czasie swego rozkwitu staje się ważną częścią historii, lecz nawet w swej fazie schyłkowej na swój sposób fascynuje, niezależnie nawet od tego, że już sam tylko urok zbrodni działa na wyobraźnię. jest to bowiem zbrodnia bardzo specjalnego sortu, wymagająca od jej wykonawców znacznie więcej niż
tylko samej odwagi, przebiegłości i umiejętności posługiwania się bronią.
Mistrz pirackiego rzemiosła musiał być w stanie kierować swoim statkiem (na początku często konstrukcją niezdolną do pływania po morzu, dopóki nie udało mu się ukraść lepszej) podczas burz i walk, poprowadzić uszkodzoną jednostkę do osłaniającej ją przystani, radzić sobie ze swoimi niesfornymi awanturnikami w okresach chorób i niezadowolenia, wykazywać się sztuką dyplomacji, aby zapewnić skradzionym przez siebie towarom bezpieczny zbyt na
lądzie.
Tacy ludzie trafiają się rzadko i tylko nieliczni spośród przedstawicieli szanowanych zawodów mogą się wykazać bardziej władczą osobowością niż ci z samego szczytu hierarchii pirackiej.

Niezależnie od takich na wpół legalnych łowców przygód jak Drake, Morgan i Rudobrody, piracka aleja sław zawiera wielu niezwykłych bohaterów, którzy za swego życia byli całkiem naturalnie oceniani jako przestępcy bez nadziei na zbawienie.
W dużym stopniu byli oni ekscentrykami - w ich dziwactwach, możliwe że nawet bardziej niż w ich umiejętnościach, leżało źródło fascynacji, jaką wytworzyli.

W kwestii zbawienia natomiast, jest zdumiewające jak wielu z nich dokonało swych najbardziej desperackich czynów, wierząc iż zarabiają w ten sposób na życie wieczne.
Właśnie z uwagi na zbawienie duszy kapitan Roberts zawsze ubierał na akcję "bogatą adamaszkową kamizelką i spodnie oraz złoty łańcuch na szyję z wielkim diamentowym krzyżem, który z niego zwisał", ażeby wymusić ścisłą powściągliwość na pokładzie swojego statku oraz z uwagi na szacunek dla kobiet.
Również troska o swą duszę spowodowała, że kapitan Daniel uprowadził księdza, by odprawić mszę na pokładzie swojego statku, a także zmusiła go do zastrzelenia jednego z członków załogi, który podczas nabożeństwa wypowiadał obsceniczne uwagi.

Prawdopodobnie nie istniał też bardziej zagorzały utopista niż kapitan Misson, który założył, pięćdziesiąt lat przed rewolucją francuską, wśród potoków egzaltowanej przemowy, republikę piracką, opartą na Wolności, Równości i Braterstwie.
Jeniec, który sumiennie odmawiał sobie prawa do ucieczki swemu właścicielowi, któremu został sprzedany, gdyż oznaczałoby to oszukanie człowieka, który zapłacił za niego słuszną cenę; czy kwakier, dowódca statku, który odmówił użycia siły przeciwko berberyjskim korsarzom, a w końcu pomimo to wziął nad nimi górę - są być może duchowo bliscy takim piratom jak Czarnobrody i Kidd.

Historia piractwa nie jest zatem wyłącznie ponurą kroniką triumfu prawa; jest ona też czymś więcej niż serią romantycznych opowieści o złocie, walce i przygodzie.

Ma ona również swoją wciągającą stronę - niezwykłą tradycję, groteskowe wydarzenia, przedziwne przypadki człowieczej natury.
Podążamy za kapitanem Bartholomewem Sharpem podczas najbardziej niezwykłego spośród pirackich rejsów, słuchając jednego z jego więźniów, hiszpańskiego dżentelmena, rozpraszającego monotonię pokładu rufowego swoimi opowieściami o tym jak pewien duchowny zszedł na brzeg w Peru, obserwowany uważnie przez 10 tys. Indian, i na oczach ich wszystkich ostrożnie położył swój krzyż na plecach dwóch ryczących lwów, które ,,nagle upadły na ziemię i oddały mu cześć", po czym dwa tygrysy poszły w ich ślady i uczyniły to samo.
Dzielimy obawy Ludolpha Cuchama, który w 1350 roku napisał katalog niebezpieczeństw, jakie można doświadczyć na morzu, poczynając od ,,potworów morskich", głównie świni morskiej (morświna), zwierzęcia które wynurza się bardzo blisko statku i żebrze - ,,jeśli marynarze dadzą jej chleb, to odejdzie, lecz jeśli pozostanie, może być wystraszona i uciec na widok wściekłej oraz strasznej ludzkiej twarzy" .
Jeśli marynarz się boi, nie może tego okazać: ,,musi on wpatrywać się w nią śmiało i groźnie i nie może jej pozwolić, aby dostrzegła jego strach, winnym wypadku nie odejdzie, lecz pogryzie i rozerwie jego statek".

Chociaż każdy musi być dotknięty opowiadaniami o chrześcijanach, cierpiących piracką niewolę, to należy również docenić możliwości jakie ona dała św. Wincentemu á Paulo do studiowania alchemii, która później tak bardzo mu się przydała; oraz współczuć żalom "Sir" Jefferyego Hudsona, walecznego karła Karola I, któremu ciężka praca w niewoli powiększyła wzrost z 1,6 stopy do 3,6 stopy.

Humoru nie zabrakło także podczas sławnego pirackiego porwania, które miało miejsce na Morzu Egejskim w roku 78 przed Chr. Wydarzenie to, gdyby potoczyło się odrobinę inaczej, mogłoby zmienić historię świata. (patrz piracką historię młodego Cezara w rozdiale: piraci epoki Rzymskiej)

Oczywiście byłoby absurdem twierdzić, że wszyscy piraci byli albo bohaterscy albo tryskali dobrym humorem lub też - że ich praktyczna eliminacja nie okazała się dobrem dla ludzkości.
Ich cnoty znacznie łatwiej docenić, gdy są martwi, niż za życia, a większość z nich, prócz wszystkich najwybitniejszych, była zwykłymi łajdakami, którzy woleli napaść kobietę niż mężczyznę oraz oszukiwać niż walczyć.

Tysiąc sześćset lat po wykupie Cezara, inny sławny jeniec, który wpadł w ich ręce, był traktowany tak brutalnie, że świat nieomal utracił jednego ze swych największych literackich geniuszy - Miguela de Cervantesa.

Niezliczone tysiące innych, mniej znanych ludzi, zostały wysłane do gnicia na galerach lub poderżnięto im gardła za kilka owiec czy pensów - jednakże piraci mimo wszystko pozostali mężczyznami (aczkolwiek, jak się okaże, bywali także kobietami) i jak wszyscy mężczyźni, przejawiali nieograniczoną różnorodność ludzkiej natury.

Historia piractwa może być historią złych ludzi, lecz mimo to pozostaje historią ludzi.