Piracka flaga Edwarda Englanda 4_pesos_de_oro_filipinas_1862 Nowe Przygody 1970 - lewo Christopher CondentChristopher Condent Flag
 | wstęp | Piraci i Korsarze | Skarby i łupy | Tło historyczne | Bibliografia  | Piraci w popkulturze | Historia Piractwa | Piracki Almanach  |

Pirackie skarby i łupy

(Zobacz także: Płonący Krzyż z Goa)

Motto:

"Dziwna to była kolekcja, niczym zbiór billy Bonesa pod względem różnorodności walut, lecz o wiele liczniejsza i bardziej zróżnicowana...
Monety angielskie, francuskie, hiszpańskie, portugalske, dżordże i ludwiki, talary podwójne gwinee, cekiny, portrety wszystkich europejskich królów z ostatnich stu lat, dziwne monety orientalne, na których wytłoczono coś co przypominało wiązki powrozu albo kawałki pajęczyny , monety okrągłe i monety kwadratowe, monety z otworem w środku, jakby przeznaczone do noszenia na szyi - prawie każdy rodzaj monet musiał, jak sądzę, znaleźć swe miejsce w tej kolekcji.
A co się tyczy ich liczby, to jestem pewien, że było ich tyle co jesiennych liści."
(R.L. Stevenson - Wyspa skarbów")

Łupy i skarby to najważniejszy element pirackiej legendy.

Zawsz gdy dochodę do finału powieści Stwvvenson'a, i natrafiam na powyższy fragment, moja wyobraźnia rozpala się wizją monet ze wszystkich zakatków świata, które były pirackim łupem.
To było powodem, że zainteresowałem się jakiego rodzaju skarby i łupy piraci zdobywali w ciągu wieków, może też dlatego, że zbieranie monet (i znaczków) różnych dziwnych krajów było moją pasją od najmłodzych lat przedszkolnych, gdy dostawałem je od ojca, który przywoził je z różnych zakątków świata (szczególny podziw wzbudzały monety krajów arabskich i dalekiego wschodu - czasem utożsamiałem się z jakimś nawabem indyjskim albo perskim szahem, który gromadził swoje swoje skarby - ispiracją była też legenda o Ali Babie wykradającym skarb zgromadzony przez 40 rozbójników).

Obecna wartość pirackich skarbów, nie mierzy się bynajmniej wielkością zawartego w nich szlachetnego kruszcu.
Wartość nunizmatyczna, a szczególne historyczna jest o wiele większa.
Współcześni "łowcy skarbów" wystawiają na aukcjach swe znaleziska z zatopionych galeonów i każda rzecz - nie tylko monety czy klejnoty - także działa i broń, wyposażenie okrętów i rzeczy osobiste załogi osiągają wysokie ceny. Są katalogowane i posiadają certyfikat autentyczności, wraz z miejscem i czasem odkrycia..
Ale wciąż jeszze wiele łupów i skarbów czeka na swojego odkrywcę.

*****************************************

Oprócz opowieści i legend związanych z piratami do nasych czasów dotrwały również pirackie skarby.
Odnalezienie ich nie jest łatwą sztuką, a każdy sukces w tej dziedzinie budzi ogromną sensację.Piraci dobrze ukrywali swe bogastwa, starannie maskowali kryjówki, przygotowywywali zasadzki dla przyszłych poszukiwaczy i zabiegali o jak największą dyskrecję, często mordując w tym celu wspólników. Z tych też powodów tylko niewielka, jak dotąd, iczba pirakich skarbów została odkryta.
Wiadomo o istnieniu kilku innych, ale brak dokładnej lokalizacji utrudnia ich odszukanie. Jednakże główna przyczyna niepowodzń amatorów pirackich bogactw leży w tym, że piraci niechętnie urywali swoje łupy.

Łupy zdobywali piraci bez wątpienia, ale czy gromadzili skarby ?

W tej kwestii brak jest jasności. Fakty świadczą, raczej, że tak, jak twierdził John Silver, bohater "Wyspy skarbów" Stevensona, "większość łupów szła na rum i dobre wierzgnięcia - a potem na statek tylko w koszulach".
Potwierdza to również kronikarz bukanierów John Esquemeling, który pisze, że piraci po udanej akcji pili bawili sie tak długo, dopouki nie pozostał im ani grosz przy duszy.
"[...] pożeglowali na wyspę Tortuga, gdzie w miesiąc później przybycie ich wywołało wielką rdość mieszkańców. Jak zwykle bywa, szeregowi piraci już po trzech tygodniach byli bez grosza przy duszy. Wszystko wydali albo na rzeczy bezwartosciowe, albo przegrali je w karty czy kości. Niedługo przed ich powrotem na Tortugę przypłynęły tam dwa francuskie statki ładowane winem, koniakami i innymi towarami tego rodzaju. Tak że bezpośrednio po ich przybyciu napoje te sprzedawano bardzo tanio, ale wkrótce ceny niesłychanie poszły w górę i galon koniaku kosztował cztery pesos".

Pirackie złoto i srebro szybko trafiał do przepastnych kieszeni kupców i włascicieli portowych tawern. W oresie największego rozkwitu karaibskiego piractwa wiele ukrytych na samotnych wyspach i w zacisznych zatoczkach portów oczekiwało z niecierpiwością na pojawienie się flotylli pirackich jednostek. W miejscach tych nawet najbardziej zasobna sakiewka długo nie pozostawała pełna. Pito zresztą i bawiono się aż do ukazania się w niej dna. Później znowu zwoływano wyprawę, wyznaczano cel i wszystko powtarzałosię od początku.

Najgorszą sławą w tym okresie cieszyło się miasto Port Royal na Jamajce. Była to główna baza angielskich bukanieów i miejce ich zabaw.

Inni, którzy byli na poły korsarzami , wieźli swe łupy do Europy, wywołując tam podziw i olśnienie.Tak postępował Drake, a przed nim Giovanni da Verrezano, Florentyńczyk w służbie Francji, który w 1524 roku zdobył dwa hiszpańskie galleony, załadowane złotem i szlachetnymi kamieniami zrabowanymi w Meksyku przez Corteza.
Większość z nich jednak, będąc wyjetymi z pod prawa, jeśli już gromadziła skarby, to starała się je przechowywać i ukryć na własną rękę. Stortebeker, przywódca "braci witalijskich", miał podobno miał na swym okręcie wydrążony grotmaszt cały wypełniony lanym złotem. Atarożytni "achipiraci" obijali złotymi blachami burty swych okrętów, statek na którym sławny Henry Morgan popłynął do Anglii po zaszczyty, miał podobno całą stępkę odlaną ze złota zrabowanego w Panamie.

Statki zbudowane z drewna i narażone na morskie nawałnice były jednak zbyt nietrwałe, aby powierzać im skarby. Bardziej bezpieczne wydawały się bezludne i smotne wyspy. Już wcześniej wzbudzały one sympatię piratów udzielając im shronienia. Czuli się na nich tak jak na własnych żaglowcach zagubionych w bezmiarach oceanu, swobodnie i bezpiecznie. Im też powierzali swe skarby, a czynili to przede wszystkim ci, którzy obłowiwszy się na morzu, mieli nadzieję na powrót do cywilizowanego świata, na dostatnir i spokojne życie pod zmienionymi nazwiskami w którymś z eytopejskich czy amerykańskich miast.

Zdecydowana większość pirackich skarbów sprytnie ukrytych w odległych zakamarkach wybrzeży czy na bezludnych wysepkach pochodzi z czasów gdy do przeszłości należały już wesołe i chętne na przyjęcie piratów porty w rodzaju Port Royal.
W drugiej połowie XVII i w wieku XVIII piraci działali przeważnie w pojedynkę, a ich bazami były już nie ludne miasta, ale odległe i dobrze zamaskowane kryjówki.
W większości więc przypadków piraci pozostawieni byli możliwości wyrafinowanych uciech i połączonych z nimi okazji do wydawania złota. Ich zabawy ograniczały się zwykle do pijackich orgii we własnym towarzystwie, jak to działo się na okręcie Czarnobrodego.
Jednakże nie wszystkim to wystarczało. Byli i tacy, co traktowali piractwo jako doskonały interes zamierzając, po odpowiednim wzbogaceniu się , zerwać związek z pirackim światem i rozpocząć nowe życie w normalnym społeczeństwie. Oni to właśnie ukrywali swe łupy z nadzieja późniejszego ich wykorzystania, Nadzieja ta często nie bywała spełniana i w ten sposób powstawały legendarne pirackie skarby, do dziś ekscytujące wyobraźnię wielu ich poszukiwaczy.

Sławę pirackiego skarbca zdobyła położona na wschodnim Pacyfiku Wyspa Kokosowa (Isla del Coco), należąca dziś do Kostaryki. Ukrył tam zapewne swe łupy Edward Davis, który w latach 1683-1709 rabował hiszpańskie statki i miasta położone na wybrzeżach Peru i Chile. Miał on zakopać na Wyspie Kokosowej 300 tysięcy srebrnych reales, 737 sztab złota i 7 beczek złotych dublonów.
W sto lat później ta sama wyspa posłużyła jako "sejf" piratowi zwanemu Benito Bonito, znanemu jako "Krwawa Szabla" ukrył on tam ogromny skarb, który zdobył na dwu hiszpańskich galeonach wiozących złoto i szlachetne kamienie z Acapulco na Filipiny. Skarby te rozlowował Bonito na róznych miejscach na wyspie wykorzystując jaskinie i rozpadliny, których wejścia wysadzał prochem a towarzyszących mu ludzi zamordował.
Najwiekszym jednakże bogactwem, ukrytym podobno na Wyspie Kokosowej jest "wielki skarb Limy", składający się ze ze złotych figur, naczyń kościelnych, złotych monet i sztab wywiezionych w 1820 roku przez Hiszpanów cofających się przed naporem wyzwoleńczych wojsk Simona Boliwara i Jose de San Martina. Skarb ten zamierzano przetransportować do Panamy. Aby uniknąć zasadzki brytyjskiego lorda Thomasa Cochrane dowódcy walczącej z Hiszpanią, floty niepodległego Chile, zarządcy miasta postanowili powierzyć skarb w ręce angileskiego kapitana Williama Thompsona. Thompson wymordował na morzu strazników skarbu i skierował statek ku Wyspie Kokosowej. Wyspa ta okazała się idealną kryjówką. Thomson ukrył w tajemnicy skarb na wyspie, a pomagających mu marynarzy wymordował. Pozostała po nim tylko mapa wyspy z naniesionymi na niej tajemniczymi wskazówkami, która do dziś fascynuje poszukiwaczy skarbów, a którzy już od ponad stu lat bezskutecznie przeszukują porośniętą gęstą dżunglą, wulkaniczną powierzchnię Wyspy Kokosowej.
Również do dziś owiane są tajemnicą skarby ukryte przez Jeana Lafitte'a. Opuszczając Galveston na pokładzie okretu "Pride" miał on zabrać skarb wartości 10 mln. dolarów i ukryć go gdzieś wsród bagien i rozlewisk ujscia Missisipi. Ponieważ dalsze losy pirata nie są znane nie wiemy też jaki był dalszy los bogactw. Mimo to poszukiwacze skarbów wytypowali już kilka miejsc na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie spodziewaja się znaleźć ukryte prez Lafitt'a skarby

Poszukiwacze skarbów poszukują również z zapałem bogactw zagrabionych przez kapitana Robertsona. [opisał tę historię francuski kapitan i podróżnik Gabriel Lafond de Lurcy, a następnie cytowana przez Maurice Magre].
Ten działajacy w początkach XIX wieku pirat o nieustannie przyklejonym do ust uśmiecu - znany także jako "uśmiechu rekina" - jak kryjówkę dla swych łupów wybrał wyspę Grigan w archipelagu Marianów. Chcąc zachować tylko dla siebie tajemnicę skarbu, wymordował członków załogi swego okrętu i towarzyszące mu kobiety polinezyjskie. Gdy po pewnym czasie postanowił wrócić na wyspę, aby odszukać skarb, został osaczony przez Hiszpanów i rzucił się wówczas do morza, woląc raczej śmierć niż oddanie swych bogactw.

Na Seszelach z kolei, wyobraźnię poszukiwaczy pobudza opowieść o ukrytych tam skarbach francuskiego pirata Oliviera Le Vasseur (ang. Olivier Levasseur), zwanego La Buse (pol. Myszołów). Zdobył je przede wszystkim zagarniając na wyspie Reunion galeon "Vierge du Cap" (Nossa Senhora do Cabo), na którym portugalski wicekról Indii i arcybiskup Goa powracali do Europy, wioząc własne i królewskie skarby. [w tym tzw. Płonący Krzyż z Goa - ang. "Fiery Cross of Goa"].

Część z nich spieniężył i wydał na wystawne życie, które przez kilka lat za zgodą francuskiego gubernatora prowadził na Mauritiusie, większość z nich jednak zapewne ukrył, zdając sobie sprawę, jak niepewna jest gubernatorska łaska.. Jego przewidywania sprawdziły się zresztą po kilku latach - pozbawiony majątku, pojmany zawisł na szubienicy. Stojąc na szafocie rzucił podobno w tłum gapiów kilka kartek i szkiców, wołając:
"- Weźcie sobie moje skarby, jeśli tylko potraficie je znaleźć!"
Jak dotąd nikomu się to nie udało, choć wiele wskazuje, że owo miejsce znajduje się na największej wyspie w archipelagu Seszelim o nazwie Maha.


Największe jednak emocje wzbudzają ogromne skarby Kapitana Kidda (pierwowzór Kapitana Flinta z "Wyspy Skarbów" Stevensona). Choć wiele wskazuje, że w momencie uwięzienia jego majątek nie był zbyt imponujący, poszukiwacze wolą jednak wierzyć w prawdziość słów pirata skierowanych z londyńskiego więzienia do przeodniczączącego Izby Gmin. "Udając się do Indii - psał Kidd - ukryłem majątek wartości 100 tysięcy funtów i pragnę, aby z niego skorzystał rząd Jego Królewskiej Mości. Nie proszę przeto o wolność, lecz o to tylko, abym był trzymany jako więzień na pokładzie statku, który w tym celu wyznaczony zostanie". Czy naprawdę Kidd zgromadził tak wielkie skarby, czy tylko ten list był ostatnim rozpaczliwym wybiegiem człowieka, któremu śmiertelna pętla coraz bardziej zaciskała się na szyi ?
Odpowiedzi jednoznacznej nie ma. Współczesna Treasure Map of United States lokalizuje skarby Kidda aż w 11 miejsscach na zacchodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. Głównym "podejrzanym" jest tu tajemnicza wyspa Oak Island, położona 60 km na wschód od kanadyjskiego portu Halifax. Odkryto na niej wiele głębokich i przemyślanych skrytek, ale mimo itensywnych pochłaniających wielkie środki poszukiwań trwających ponad dwa stulecia (od 1795 roku), jak dotąd żadnych skarbów nie znaleziono. W Anglii tymczasem odnaleziono podobno w jednym z antykwariatów oryginalne, wykonane przez Kidda mapy, wskazujące, że swe skarby ukrył na samotnej wysepce położonej na Dalekim Wschodzie. Nieco później prasa japońska podała, że na bezludnej wysepce Yokoate położonej w połowie drogi między Japonią i Okinawą, odnaleziono "stumilionowy" skarb kapitana Kidda. Autor sensacyjnej informacji nie podał jednak. w jakiej walucie sumę tę obliczono, w jenach, dloarach czy funtach, co zasadniczo zmienia jej wartość. Wkrótce jednak okazało się, że jest to jednak zwykła "dziennikarska kaczka"

Poszukiwacze skarnbów nie lekceważą nawet zupełnie przecież fikcyjnej powstałej w wyobraźni Stevensona wyspy skarbów kapitana Flinta. Na serio analizują jej mapę załączoną do pierwszego wydania "Wyspy Skarbów" i toczą spór o jej lokalizację. Do niedawna sądzono, że jest nią wysepka Dead Chest (pol. Skrzynia umarlaka) naMorzu Karaibskim lub Isla de Pinos (pol. Wyspa sosnowa), zwana też Wyspą Kościotrupów, położona w pobliżu Kuby. Brano też pod uwagę wyspę Wielki Kajman w archipelagu Kajmanów, leżącą około 150 mil na południe od Kuby. Tę ostatnią podejrzewano też, że swe skarby ukrył na niej Czarnobrody (Edward Teach), choć już z opisu Charlesa Johnsona widać, że okrutnemu piratowi nie było w głowie zabezpieczanie się na przyszłość, a całą swą energię skupiał na wypadkach dni bieżących.
Ostatnio Michel Le Bris,francuski pisarz i znawca biografii Stevensona, ogłosił, że tytułowa Wyspa Skarbów to niewielki półwysep Point Lobos, położony na wybrzeżu Kalifornii, na południe od Monterey. W XIX wieku znajdowała się tam niewielka osada służąca za schronienie piratom i marynarzom statków wielorybniczych. Zdaniem Brisa szczegóły opisu wyspy skarbów Stevensona - cyprysy, sosny, foki - pozwalają ją identyfikować właśnie z Point Lobos, a nie odpowiadają realiom przyrodniczym Morza Karaibskiego. Ponadto Mapa załączona do książki pokrywa się we wszystkich szczegółach z ukształtowaniem tego niewielkiego kalifornijskiego cypla. Wreszcie, grzebiąc w zapomnianej spuściźnie Stevensona, Bris odnalazł, jego zdaniem, dowód koronny. Jest nim opublikowany w dzienniku "Monterey Californian" artykuł Stevensona pt. Hidden Treasure (Ukryty skarb), który opowiada właśnie o poszukiwaniu skarbów na Point Lobos. Wystarczy więc rozszyfrować treść instrukcji, którą kapitan Flint załączył do swej mapy, aby zostać bogatym:

Wysokie drzewo, cypel "Lunety", kieruje się
na Pn. od strzałki kompasu Pn. Pn. W. Wyspa
Szkieletów W. Pd. i przez Wsch. dziesięć stóp.
Sztaby srebra są w południowej skrytce;
można je znaleźć idąc w kierunku wschodniej
grani, dziesięć sążni na południe od czarnej
skały, zwróciwszy się twarzą ku niej.
Broń można łatwo znaleźć na piaskowym
wzgórzu, kierunek Pn. od przylądka północnej
zatoki, zwrot W. i ćwierć Pn."