Piracka flaga Edwarda Englanda 2016 (New) Piece of Eight Nowe Przygody 1970 - lewo Christopher CondentChristopher Condent Flag
 | wstęp | Piraci i Korsarze | Skarby i łupy | Tło historyczne | Bibliografia  | Piraci w popkulturze | Historia Piractwa | Piracki Almanach  |

Historia dawnych piratów
 | STAROŻYTNOŚĆ  | ŚREDNIOWIECZE  | ATLANTYK  | MORZE ŚRÓDZIEMNE  | ANTYLE / KARAIBY XVII w.  | "ZŁOTA ERA PIRACTWA"  | PIRACI OCEANU INDYJSKIEGO  | NOWOŻYTNI PIRACI BLISKIEGO I DALEKIEGO WSCHODU  | PIRACI AMERYKI  | ZMIERZCH PIRACTWA  |

PIRACI EPOKI ŚREDNIOWIECZA
 | Wikingowie | Słowianie, w tym Narentanie | Piraci Morza Północnego | Piraci Bałtyku w tym Bracia Witalijscy i Rugianie | Śródziemnomorscy piraci arabscy | Zatoka Arabska i Ocean Indyjski | Żydowscy piraci Średniowiecza |

Wikingowie

Motto:
"Od wściekłości Normanów
zachowaj nasz Panie"


Średniowieczni Wikingowie

Zwano ich i sami siebie nazywali różnie - Normanowie, Wikingowie, Waregowie, Rusowie. Normanami, czyli ludźmi z północy, "Nordmanami" bedą oni dla mieszkańców Europy Zachodniej, którzy pierwsi doznali niszczycielskich najazdów okrutnych przybyszów ze Skandynawii.

Rozpoczęły sie one pod koniec VIII wieku, a data symboliczna, jest tu 793 rok, kiedy to, jak zanotowały kroniki irlandzkie, "poganie zza morza" splądrowali klasztor na wysepce Lindisfarne, położonej między Irlandia i Anglia.

W dwa lata później łupili już na wybrzeżu Irlandii, ze szczególnym upodobaniem mordując mnichów. Ich ofiarą padły wówczas klasztory w Jarrow i Wearmouth.
W ciągu kilkudziesięciu lat za ich przyczyną padła w gruzy sięgająca czasów rzymskich kultura średniowiecznej Irlandii.
W 820 roku kronikarz z Ulsteru pisał z przerażeniem:
"Morze wyrzuciło na Irlandię strumienie obcych.
Nie było ani jednej zatoki, ani jednej przystani, ani jednej warowni, kryjówki czy zamku, których nie splądrowaliby przybysze z północy"
.


Nordyccy najeźdźcy używający swoich łodzi o płytkich kadłubach do najazdów w głąb terytorium Franków, z gry Vikings: Raiding.
Najazd nordycki pod wodzą Olafa Tryggvessona, ok. 994
, Hugo Vogel, 1855-1934

Przypieczętowaniem tych najazdów był ostateczny podbój całego kraju.
W 839 roku Normanowie ogłaszają swe władztwo w Irlandii.
W 878 roku król Anglii Alfred Wielki oddaje Duńczykom wschodnią część wyspy, gdzie powstaje Danelaw - kraj prawa duńskiego. Z pozostałego obszaru Anglicy płacić muszą Duńczykom okup, słynny dangeld - "pieniądze Duńczyków", który z czasem sięga zawrotnych sum, powodując zubożenie ludności i upadek gospodarczy kraju. Na przykład tylko w 1007 roku wypłacono Duńczykom 36 tysięcy funtów srebra.

Nie lepiej działo się na kontynencie europejskim. Już pod koniec VIII wieku Normanowie rabowali bogate kupieckie miasta Fryzj i, splądrowali i zniszczyli największe porty morskie imperium Karola Wielkiego - Dorestad, Rouen, Quentovic.
W 845 roku napadli na Hamburg, omal nie pozbawiając życia biskupa Ansgara, późniejszego apostoła Skandynawii.

W drugiej połowie IX wieku na swych płytko zanurzonych łodziach wpływali daleko w górę rzek Francji, rabując nadbrzezne miasta.
"Cztery rzeki: Ren, Skalda, Sekwana i Loara służyły Skandynawom za gościniec wgłąb państwa karolińskiego - pisał ówczesny kronikarz Alkuin. - Poganie zniszczyli Bordeaux, Perugeux, Limoges, Tuluzę. Angers, Tours, Orlean są zniszczone. Niezliczona flota płynie po Sekwanie i zło narasta W całym kraju. Rouen leży w gruzach splądrowane, spalone. Paryż, Beauvais i Meaux wzięte. Wszyscy uciekli i nie ma nikogo, kto odważy się zawołać: stańcie, brońcie waszych pól i waszych dzieci. Nieświadomi tego, co się dzieje, stale zwaśnieni ze sobą, wszyscy wykupywali się pieniędzmi tam, gdzie trzeba było użyć broni, i tak sprzeniewierzali się boskiej sprawie".

Największe nasilenie normańskich łupieżczych rajdów na Francję przypadło w dziewiątym dziesięcioleciu IX wieku.
Spustoszeniu uległa wówczas cała północna część kraju. Zdobyty został nawet Akwizgran - dawna stolica cesarstwa Karola Wielkiego.
Grobowiec władcy został obrabowany, a katedrę, w której się znajdował, najeźdźcy przekształcili w stajnię dla swych koni. Spod zdobywanego i palonego kilkakrotnie Paryża Normanie odstąpili jedynie na skutek zarazy, która wybuchła wśród garstki wygłodzonych mieszkańców, broniących się resztkami sił na wyspie Cité wśród murów dawnej rzymskiej twierdzy.
W 911 roku król Francji Karol Prostak zmuszony zostaje do przekazania Normanom zachodniej części swego królestwa, gdzie tworzą oni własne państwo,
którego wspomnieniem jest dziś nazwa Półwyspu Normandzkiego.

Ówczesnych ludzi przerażały śmiałość i okrucieństwo najeźdźców z północy, choć przecież i oni byli dziećmi tych samych okrutnych czasów.
A jednak Normanie czasiwe tych trwających blisko półtora stulecia rabunkowych najazdów na Europę zyskali sobie sławę barbarzyńców, wzbudzających powszechną trwogę i przerażenie, uznani zostali za narzędzie szatana i biblijne spełnienie proroctwa Jeremiasza o tym, że
,,z północy przybędzie szatan, aby mordować mieszkańców ziemi".

Tak twierdził między innymi Alkuin, człowiek wykształcony, spowiednik i doradca Karola Wielkiego.
"Nigdy - pisał taki terror, jaki objawił się W Brytanii, nie dotknął w przeszłości tego kraju. Nigdy też i my - Frankowie nie cierpieliśmy tak od pogan. Było nie do pomyślenia, że takie nieszczęścia są możliwe".

Przykładów normańskiego okrucieństwa kronikarze zapisali wiele.
Ale zdecydowana ich większość mieści się w klimacie epoki, nie jest niczym nadzwyczajnym na tle ówczesnych obyczajów.

Oto na przykład w listopadzie 1002 roku doprowadzeni do ostateczności Anglicy, korzystając ze spokojnego snu Danów, dokonali ich rzezi.
Co groźniejszych zamykano w domach i palono żywcem. Tych, których udało się schwytać, zakopywano w ziemi. Kobiety zakopywano do pasa i szczuto psami. W Oksfordzie, gdzie Danowie schronili się w kościele, spalono ich wraz z budowlą, aby
"nie plamić krwią świętego miejsca".
Zemsta Danów była równie okrutna. Spustoszyli cały kraj i syci odwetu, obładowani łupami rozpalali ogniska
"na brzuchach pokonanych wrogów"
.
A w uczcie nie przeszkadzał im odór rozkładających się trupów i krwi.

Opisy tych barbarzyńskich, przerażaj ących uczt stanowią zresztą ulubiony temat ówczesnych kronikarzy.
W 10 lat póżniej donoszą oni np. o wielkiej orgii, która miała miejsce w katedrze w Cantenbury, kiedy to Normanowie zabili tamtejszego biskupa, ciskając w niego ogryzionymi kośćmi zwierząt.
O nieobliczalności i barbarzyństwie tych ludzi świadczyło, zdaniem kronikarza, to, iż za uwolnienie biskupa ofiarowano im wcześniej wielki okup. Nie bez znaczenia był tu fakt, iż autorem przekazu był chrześcijanin, podczas gdy Normanowie byli jeszcze poganami.

O tym jednak, iż Normanowie w rzeczywistości byli ludźmi okrutnymi informują nas niekiedy ich własne opowieści: sagi sławiące odważne czyny wojowników.
Jedna z nich opowiada np. o pewnym Islandczyku, który miał przydomek "człowiek od dzieci", ponieważ wyróżniał się tym, że podczas łupieżczych wypraw nie nabijał napotkanych dzieci na ostrze swych włóczni, jak to zwykli czynić jego towarzysze.

Samych siebie nazywali wikingami, czyli tymi, którzy wyruszają na "wiking" - zbrojną, łupieżczą wyprawę.
Przedsięwzięcie takie organizowali zwykle ludzie zamożni, tacy, którzy dysponowali statkiem morskim lub w najgorszym razie śródlądowym. Najzamożniejsi wystawiali na takie wyprawy sławne drakkary (,,smoki") lub snekkary (,,węże") _ smukłe, bezpokładowe "długie łodzie", niosące na stewach dziobowych wzbudzające przerażenie rzeźby smoków i głów węży.
Statki te mieściły od 40 do 60 ludzi, ich napęd stanowiły wiosła i czworokatny żagiel wykonany z wełny barwionej na czerwono.

Na morzu zachowywały się dzielnie, a warunki żeglugi na Morzu Północnym i Atlantyku były nie lada wyzwaniem.
Niewielkie zanurzenie tych jednostek umożliwiało równocześnie używanie ich na płytkich śródlądowych akwenach.
W zdecydowanej większości wypraw wikingów statek był jednak tylko środkiem transportu, mającym dowieźć łupiezców do celu oraz zapewnić im szybki odwrót.

Najwazniejszy moment pirackiego wypadu rozgrywał się na lądzie.
Tam walczono, rabowano i ucztowano. Tam też nieodzowna była broń. Każdy z wikingów, który chciał wziąć udział w dalekiej wyprawie po sławę i bogactwa, musiał posiadać broń, wśród której najzaszczytniejsze miejsce zajmował miecz.
O mieczach układano pieśni i baśnie. Sławiono ich legendarną moc i waleczność. Nadawano im najwymyślniejsze nazwy:
"krwawa błyskawica", "kąsacz kolczugi", "niszczyciel kamienia żarnowego".

Za mieczem w kolejności prestiżu, szedł topór - straszliwa broń w mocnych, wyćwiczonych rękach wikinga przewyższająca swą skutecznością miecz.
Uzupełnieniem uzbrojenia była duża okrągła tarcza i hełm ozdobiony rogami zwierząt. (XIX wieczna bzdura - uw. moja)

Tężyzna fizyczna, umiejętność władania bronią, a także przebiegłość i spryt cenione były najwyżej przez wikingów.

Ermold Nigel, poeta opiewający czyny Ludwika Pobożnego, któremu północni rabusie porządnie dali się we znaki, tak ich charakteryzuje:
"Ludzie zwinni i bystrzy, zręcznie władający bronią, a żeglowanie po morzu jest ich rzemiosłem. Mają piękne oblicza, szlachetną postawę i są wielkiego wzrostu".

Głównym ich oręzem było jednak zaskoczenie.
Na swych szybkich (rozwijały prędkość do 10 węzłów) okrętach starali się podpłynąć nie zauważeni jak najbliżej brzegu. Juz kilka mil wcześniej składali maszt i płynęli tylko na wiosłach pod osłoną oślepiającego słońca lub ciemności. Kiedy udawało im się wylądować bez przeszkód, szybko stawali się panami sytuacji. Swym doskonałym uzbrojeniem i organizacją zdecydowanie górowali nad mieszkańcami nadbrzeżnych osad.

Chcąc zastraszyć przeciwników i wymóc na nich oddanie bogactw często postępowali okrutnie, z czego byli dumni i co później sławiły ich sagi.
"Miecz mój szalał - głuszec ran, oszczep druh mój świszczał. Twardo szedł hurm wikingów. Bój wydalim bez litości. Łuny blask nad strzechą, zbryzgane posoką trzewia kładłem u grodu bram",
śpiewał skald Egil żyjący w X wieku.

I było w tej chełpliwej opowieści wiele okrutnej prawdy.
A w ówczesnych kościołach Europy, tam gdzie docierały rajdy wikingów, pobożny lud rozpoczynał modlitwę słowami: ,,A furore normanorum libera nos Domine" - "Od wściekłości Normanów zachowaj nas Paniel".

W poszukiwaniu łupów i sławy gnani ,,zewem południa" wikingowie już w połowie IX wieku pojawili się na Morzu Śródziemnym.
Niejako po drodze spustoszyli i obrabowali kwitnące i bogate miasta muzułmańskiej podówczas Hiszpanii i Afryki Północnej.

W 844 roku po śmiałym ataku ich ofiarą padły Lizbona, Sewilla i Kadyks.
"Wydawało się, że morze pokryły czarne ptaki, a nasze serca przepełniły strach i gorycz"

- pisał arabski kronikarz.

W 859 roku flota wikingów, złożona z 62 okrętów, przepłynęła Gibraltar i spustoszyła śródziemnomorskie wybrzeża Hiszpanii i Baleary.
Na zimę Normanowie zatrzymali się w delcie Rodanu, gdzie wśród błot La Camarque czuli się bezpiecznie.
W następnym roku popłynęli 260 kilometrów w górę rzeki, rabując nadbrzeżne osiedla i miasta.

Potem niesyci łupów zawrócili i skierowali się ku brzegom Italii.
Murowane i pełne dostatku miasta, które tam napotkali, zrobiły ogromne wrażenie na barbarzyńcach z Północy. To między innymi było przyczyną zabawnego nieporozumienia, które wówczas się zdarzyło. Oto wódz Normanów Hasting, pałający pychą i żądzą sławy, zapragnął powtórzyć wyczyn króla Wandalów Genezeryka i zdobyć oraz złupić Rzym. Gdy jego flota dotarła do brzegów Italii, Wikingowie urzeczeni bogactwem tamtejszych miast, pierwsze z nich, które wydało się im znaczniejsze, uznali za Wieczne Miasto. Przystąpili do oblężenia, ale mieszkańcy miasta nie dali się zaskoczyć i odparli napastników.
Ponieważ mury obronne miasta były solidne, a obrońcy walczyli dzielnie, zanosiło się na długotrwałe oblężenie, do którego Wikingowie nie byli przygotowani. Chcąc więc szybko opanować domniemany Rzym uciekli się do podstępu. Wysłali do miasta posła z wieścią, że ich wódz jest ciężko chory i przed śmiercią chce przyjąć chrzest. Za zgodą biskupa ułożonego na noszach wodza i jego świtę wpuszczono do miasta i skierowano do kościoła. Jakież było zaskoczenie uczestników ceremonii, gdy skropiony wodą święconą barbarzyńca nagle wyzdrowiał i korzystając z zamieszania na czele swych towarzyszy rzucił się na obrońców i opanował miasto.
On sam jednak z kolei przeżył jeszcze większe rozczarowanie, gdy dowiedział się, że jego zdobyczą stał się nie żaden Rzym, ale niezbyt ważne miasteczko o nazwie Luna.

Takie były jednak tylko początki spotkania barbarzyńców północy z kulturą śródziemnomorską.
Już w następnym stuleciu podobne zdarzenie byłoby niemożliwe. Normanowie coraz częściej gościli na Morzu Śródziemnym i czuli się tu nawet lepiej niż u siebie, w chłodnej Skandynawii.
Umocnili się na stałe w południowej Italii i na Sycylii, tworząc podstawę późniejszego, utworzonego w XII wieku przez Rogera II Królestwa Obojga Sycylii, którego kultura okazała się udanym i płodnym związkiem elementów normańskich, chrześcijańskich i muzułmańskich.

Słowianie wschodni nazywali Skandynawów Waregami albo Rusami.
Zawdzięczają im powstanie pierwszych państw, ale też i nazwę Rusi. We wschodniej Europie ekspansja Waregów odbywała się wzdłuż głównych rzek: Dnieprem prowadził słynny szlak ,,Od Waregów do Greków", łączący Morze Bałtyckie z Morzem Czarnym i Śródzierrmym. Wołgą przedostawali się Skandynawowie do Morza Kaspijskiego i do krajów muzułmańskich Azji Środkowej. Po drodze mijali dwa ośrodki polityczne i handlowe tamtych czasów miasto Bułgar stolicę Bułgarów Nadwołżańskich, położoną u ujścia rzeki Kamy do Wołgi, oraz Itil stolicę wyznających religię żydowską Chazarów, leżącą u ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego.

Na Rusi Waregowie utworzyli księstwa ze stolicami w Nowogrodzie i Kijowie.
Skandynawami byli panujący tam książęta, skandynawskie imiona nosili kupcy i wojownicy. Autor kroniki ruskiej, zwanej Opowieścią doroczną, powiada wprost, iż w połowie IX wieku nastąpiło "przywołanie Waregów zza morza", aby sprawowali władzę w Kijowie. On też wywodzi nazwę Rusi od Rusów, pod którym to imieniem występowali Waregowie w źródłach bizantyjskich i arabskich.

Waregowie ciągnęli znaczne zyski z kontroli szlaków handlowych prowadzących Dnieprem i Wołgą, a i sami też uprawiali kupieckie rzemiosło, pośrednicząc głównie w handlu niewolnikami, futrami i miodem.
Dnieprem wyprawiali się też czterokrotnie - w 860, 880, 907 i 914 roku - na podbój najbogatszego wówczas miasta świata - Bizancjum. Nigdy nie udało się im go zdobyć, ale samo pojawienie się chmary ich łodzi (których większość stanowiły słowiańskie czółna wydrążone w pniu drzewa), skłaniało cesarzy bizantyjskich do zaofiarowania im wysokiego okupu. Z czasem wzajemne stosunki stały się mniej wrogie, chodziło przecież w gruncie rzeczy tylko o pieniądze. A te mogli również otrzymać Skandynawowie wstępując na służbę cesarską.
W XI wieku gwardia cesarska złożona z rosłych jasnowłosych Waregów uchodziła za najbardziej elitarny oddział wojska w Konstantynopolu.

Wcześniej, na początku wieku X, napotkał ich i opisał wędrującpo południowej Rusi wysłannik kalifa Bagdadu - Ibn Fadlan.
Wyraźnie oddziela on rdzenną ludność słowiańską od warstwy rządzącej, którą nazywa Ruotsi czyli Rusowie. Tym ostatnim wystawia niezbyt pochlebny wizerunek. Twierdzi, iż ich zycie jest mieszaniną barbarzyńskiej chciwości i bestialskiego pożądania. Żyją zawsze w stadzie, bez odrobiny prywatności, upijają sie do nieprzytomności i gustują w zbiorowych seksualnych orgiach.

Fadlan opisał też drewnianą figurę bożka, któremu Rusowie oddawali cześć:
"Był to masywny pal zakończony wyobrazeniem ludzkiej głowy i otoczony mniejszymi, podobnymi do niego figurami. Każdy ze znajdujących sie tam mężczyzn podchodził kolejno do bozka i recytował te samą modlitwę: "O Panie, przybyłem z daleka i przywiozłem wiele pieknych niewolnic, liczne sobole futra i srebrne ozdoby. Prosze, przyślij mi bogatego kupca, który zakupi to wszystko za godziwą cene i nie bedzie sie targowałl".

W tym przekazie krwiożerczy, okrutni Waregowie okazywali sie być zapobiegliwymi kupcami zabiegającymi u swych bozków o zyski godziwy interes.
I takimi byli lub raczej stawali sie w miare upływu czasu, odkrywania nowych możliwości i zbierania doświadczeń.

Po skandynawskich Waregach na terenie Rusi ich dziedzictwo przejęli Uszkijnicy (patrz: Nowogrodzcy Uszkijnicy), którzy podobnie jak wcześniej Wikingowie penetrowali rozbójniczo wielkie rzeki Rusi.

Już w wieku X, a szczególnie w XI Wikingowie obok łupiestwa równie chetnie zajmowali sie handlem i działalnością kolonizacyjną.

Zmuszeni do opuszczenia swej nieurodzajnej i przeludnionej już we wczesnym średniowieczu ojczyzny imali się wielu zajęć, które by dały im utrzymanie.
W wyprawach pirackich dotarli aż do Gruzji i Azerbejdżanu, jako kupcy znani byli na dworze kalifa Bagdadu, a jako odkrywcy i osadnicy kolonizowali Grenlandie i wybrzeża Nowej Fundlandii.

Wszędzie pozostawili świadectwa swej odwagi i przedsiębiorczości.

Na przełomie X i XI wieku Skandynawowie przyjmują chrześcijaństwo i styl życia ówczesnej Europy Zachodniej.
Porzucają morski rozbój na rzecz lądowych wygód.

Tymczasem na południowych wybrzeżach ich rodzinneo Bałtyku wyrasta groźne gniazdo piractwa słowiańskiego. (patrz: Słowianie, w tym Narentanie oraz Piraci Bałtyku w tym Bracia Witalijscy i Rugianie)