Śródziemnomorscy
Uskoki z Ilirii
Po drugiej stronie Półwyspu Apenińskiego, nad
północnym Adriatykiem, w rejonie, gdzie w
starożytności rozciągała się dobrze zna
na z pirackich tradycji llliria, uwili
sobie wówczas gniazdo piraci nazywani Uskokami.
Był to teren pograniczny o niejasnej przynależności
państwowej, coś w rodzaju Dzikich Pól oddzielających
terytorium Rzeczpospolitej od obszaru wpływów Turcji. (patrz:
Kozacy).
I tak jak na Dzikie Pola ciągnęli, i to z obydwu stron,
ludzie spragnieni wolności, niezależni, skłóceni z
prawem, tak i na ten teren nie należący ani do
cesarstwa Habsburgów, ani do Porty Ottomańskiej - choć obydwie strony
rościły sobie do tego pretensje -
napływali tacy sami zabijacy o twardych grzbietach i
niepohamowanych charakterach.
I tak jak na pograniczu polsko-tureckim z takich ludzi
powstała Sicz Zaporoska, niezależna od obydwu stron i
obydwu stronom przysparzająca kłopotów, tak nad
Adriatykiem ukształtowała sie piracka komuna Uskoków,
równie kłopotliwa, podobnie jak Kozacy nie tolerująca
w swych obozach kobiet, rządząca się surowymi,
niekiedy okrutnymi prawami.
Uskoków nigdy nie było zbyt wielu, zawsze stanowili
elitarne, doborowe towarzystwo.
W 1598 roku wysłannik cesarza Austrii naliczył ich
około tysiąca, z tego czterystu pozostawało na
żołdzie cesarskim (i tu nasuwa się analogia ze
stosunków polsko-kozackich), pozostali działali na
własną rękę.
Działalność ta była dosyć dziwna, oficjalnie bowiem
Uskocy występowali pod hasłem walki z Turkami, na co
mieli poparcie Habsburgów i błogosławieństwo
papieża.
W rzeczywistości główną formą ich aktywności było
atakowanie i rabowanie statków należących do
potężnej ciągle na morzu i arcykatolickiej Wenecji.
Zrabowane towary sprzedawali w niezbyt daleko oddalonym
od tej kupieckiej republiki, należącym do cesarza,
mieście i porcie Fiume (dziś Rijeka).
Jeńców przeznaczonych na galerników kupował od nich
dla swej floty sam papież. Co więcej, ta jawnie piracka
działalność znajdowała poparcie u tak zagorzałych
wówczas katolików, jak Włosi i Hiszpanie.
Republika wenecka była bowiem, również przez
katolików, znienawidzona za swą arogancję i
skłonność do robienia interesów za wszelką cenę.
Aby wykazać jej dwulicowość, wicekról Neapolu,
należącego wtedy do Hiszpanii, zatrudnił nawet
specjalnie do tego celu teologów, którzy udowodnili
bez trudu, że Wenecjanie są podwójnymi heretykami,
gdyż po pierwsze: handlują z muzułmanami i przewożą
na swych statkach ich towary, po drugie zaś:
większość z tych statków wynajmują od Anglików,
Niemców i Holendrów, którzy wszyscy wówczas byli już
protestantami, a więc w oczach katolików _ heretykami.
Łupem Uskoków padały również statki i osady
tureckie, a więc i Porta była zainteresowana w ich
poskromieniu.
Na początku XVII wieku, gdy zawiodły zwykłe wojenne
środki, sułtan postanowił zwalczyć rabusiów ich
własną bronią.
Powołał oddział złożony z janczarów i zorganizowany
dokładnie na wzór komuny uskockiej. Nazywano ich martolosami.
Wenecki szpieg, który miał z nimi do czynienia,
donosił doży: ,,Martolosi
- milicja sformowana na wzór Uskoków, której
specjalnym zadaniem jest strzeżenie granic państwa
ottomańskiego przed napadami uskocznych czet (czeta - nazwa oddziału
Uskoków).
Byli zbieraniną różną pochodzeniem i wiarą. Rabunek
służył im za podnietę do walki. Rabowali zarówno
chrześcijan, jak i muzułmanów".
Jednakże to nie sułtanowi udało się pokonać
uskockich piratów. Dokonała tego koalicja państw
chrześcijańskich. Zabiegi Wenecji u cesarza Austrii
dały w końcu rezultat.
W 1617 roku na mocy porozumienia między Wenecja, Austria
i Hiszpania Uskocy zostali przeniesieni do pogranicznej,
oddalonej od morza twierdzy Karlovac W Chorwacji.
Ich czety zostały rozwiązane, a flotylla złożona z
lekkich i zwinnych galer, zwanych po włosku fuste,
została spalona.
Likwidacja tego pirackiego gniazda nie doprowadziła
oczywiście do całkowitego wyeliminowania zagrożenia
morskim rozbojem w rejonie północnych wybrzeży Morza
Śródziemnego.
|