Starożytny
Bliski Wschód
Jeszcze
przed inwazją ,,Ludów
morskich" piractwo rozkwitało na
Morzu Egejskim, a uprawiali je Karowie
zamieszkujący Cyklady.
Ich
zwalczaniem zajmowali się władcy Krety, która w XVI-XV
wieku przed Chr. pod panowaniem dynastii minojskiej
wyrosła na wielką potęgę morską we wschodniej
części Morza Śródziemnego.
Uczeni mówią nawet o "talassokracji
kreteńskiej", czyli niepodzielnym
panowaniu Kreteńczyków na morzu. Żyjący w V wieku
przed Chr. grecki historyk Tukidydes twierdził wręcz,
iż pierwszym władca w całej historii, który
dysponował flotą morską, był właśnie król Krety -
Minos.
,,Panował on - powiada historyk - nad przeważającą
częścią morza zwanego dziś
<<Helleńskim>> (obecnie Morze Egejskie),
sprawował też władzę nad Cykladami: większą ich
część pierwszy skolonizował, wypędziwszy Karów i
synów swych ustanowiwszy panami.
Oczywiście w miarę możliwości tępił też piratów
na morzu, aby tym pewniej płynęły do niego dochody z
handlu". W czasach Tukidydesa Karowie zamieszkiwali
już wybrzeża południowo-zachodniej Azji Mniejszej i
choć tam również trudnili się piractwem, to jednak
fakt opuszczenia przez nich wysp Morza Egejskiego
świadczy pośrednio o skuteczności działań
kreteńskich "talassokratów" z połowy II tys.
przed Chr.
Jak powiada inny grecki historyk, żyjący również w V
wieku przed Chr., Herodot, dzieło Minosa dokończyli
Dorowie i Ionowie, którzy ostatecznie na początku I
tys. przed Chr. przepędzili pirackich Karów z wysp.
Obydwaj też historycy stawiają znak równości między
Karami i piratamí, używając tych określeń wymiennie
dla nazwania morskich rozbójników.
O tym, że Karowie zamieszkiwali wcześniej Cyklady,
świadczy interesująca wzmianka w Archeologii, będącej
wstępem do Wojny peloponeskiej Tukidydesa.
"Kiedy podczas
obecnej wojny (peloponeskiej) Ateńczycy oczyszczali
uroczyście Delos i otworzyli groby znajdujące się na
tej wyspie, okazało się, że przeważnie były to groby
Karyjczyków. Można to było poznać po broni zakopanej
razem z ludźmi i po sposobie grzebania, jakim dziś
jeszcze posługują się Karyjczycy".
W ten sposób po raz pierwszy w dziejach miały miejsce
autentyczne wykopaliska archeologiczne. Ich inspiracją
nie był wprawdzie cel naukowy, poznawczy, ale
zastosowany przez Tukidydesa sposób interpretacji
odkrytego materiału, wyciąganie wniosków natury
etnicznej na podstawie charakterystycznych dla
określonego ludów wytworów, odpowiada w pełni
nowoczesnej metodzie archeologicznej.
Karowie zapisali się więc w historii nie tylko jako
pierwsi, znani z nazwy piraci, ale też jako lud
kojarzony z początkami archeologii.
O wyglądzie ich okrętów zorientować się możemy na
podstawie schematycznych rysunków wyobrażonych na
glinianych skorupach.
Przedstawiają one długie i wąskie jednostki z wysoko
wyniesionymi stewami ozdobionymi wizerunkami ryb i
ptaków. Wprawiane w ruch masywnymi wiosłami, których z
każdej strony okrętu było 25, były szybkie i zwinne,
idealne dla pirackich pogoni i utarczek.
W połowie XV wieku przed Chr. potęga Krety wraz z jej
"talassokracją" całkowicie upada.
Bezpośrednia, przyczyną tej katastrofy była, jak
twierdzą uczeni, wielka klęska ekologiczna spowodowana
przez wybuch wulkanu na położonej w pobliżu Krety
wysepce Thera. Kataklizm ten zdziesiątkował ludność w
promieniu wielu kilometrów i zrujnował kwitnącą
gospodarkę.
Miejsce Kreteńczyków, którzy tez zgodnie z
obowiązującą wówczas zasadą nie gardzili piracką
zdobyczą, zajęli teraz dawni ich poddani - Achajowie
- zamieszkujący Peloponez (najbardziej znanym
wspomnieniem tej zalezności jest sławny mit o
Minotaurze, Ariadnie i Tezeuszu).
Już w połowie XV wieku przed Chr. Achajowie opanowali
Kretę, a wkrótce po tym podbili Cypr. W połowie XIII
wieku przed Chr. dokonali oni sławnej wyprawy na Troję,
której dziewięcioletnie oblężenie przedstawił Homer
w Iliadzie. Obok wypraw wojennych i handlu piractwo było
trzecim rodzajem
aktywności uprawianym przez Achajów na morzu. Uczeni
twierdzą, iż w przeciwieństwie do Kreteńczyków, byli
oni "bardziej
piratami niz kupcami".
Czyż zresztą, jak zapytuje retorycznie Tadeusz
Łoposzko, cała wielka wyprawa pod Troję nie nosi cech
typowej pirackiej eskapady, jakich wiele odbywało się w
tym czasie? Przecież Grecy po zdobyciu i ograbieniu
miasta nie zajęli go na stałe, ale obrabowali i
powrócili z łupami do domu.
Obok możliwości wzbogacenia piractwo dawało też
możliwość zdobycia sławy, wykazania się
walecznością i sprytem. Tak też prezentuje je
wspominany już Tukidydes.
,,Zajęcie to - powiada
- nie przynosi żadnej ujmy, ale raczej trochę sławy.
Świadczyć o tym mogą i dzisiaj jeszcze ci mieszkańcy
lądu stałego, dla których chlubą jest zręczne
wykonywanie tego zawodu, jak również i dawni poeci, u
których ludzie stale w jednakowy sposób zapytują
przejezdżających, czy nie są piratami; dowodzi to, że
ani zapytani nie uważają tego zajęcia za haniebne, ani
pytający nie chcą tamtych obrazić".
Drugi epos Homera - Odyseja, o której ktoś powiedział,
że pachnie słoną wodą, morszczynem i morskim wiatrem,
a która jest poetycka relacją z dwunastoletniej
włóczęgi morskiej jej bohatera, zawiera również
pochwałę pirackiego rzemiosła.
Napadać i raboać nie było naganne, krytyka
następowała jedynie wówczas, gdy pirackie
przedsięwzięcie kończyło się niepomyślnie dla
homerowych bohaterów. A tak zakończył się napad
kierowanej przez Odysa flotylli na miasto Kikonów na
wybrzeżu Tracji.
"Z llionu -
przechwalał się Odys - wiatr zagnał mnie do Kikonów
pod Ismar. Tam zburzyłem miasto, ich samych wyciąłem,
potem wziąwszy z miasta kobiety i skarbów bez liku
dzieliliśmy je między siebie, by nikt nie odszedł
pokrzywdzony. Zaczem kazałem chyżą stopą uciekać,
ale ci głupcy nie usłuchali. Wypili na wybrzeżu moc
wina, najedli się baranów i włókonogich wołów o
krętych rogach. Tymczasem Kikonowie, którzy uciekli,
zawołali Kikonów z sąsiedztwa. Byli oni liczniejsi i
dzielniejsi, a mieszkają w głębi lądu i umieją
walczyć z koni lub w razie potrzeby pieszo. Nadbiegło
ich z rana tyle, ile liści i kwiatów na wiosnę: wtedy
zła wola dzeusowa stanęła przy nas nieszczęsnych
byśmy wiele klęsk musieli wycierpieć. Zawiązała się
bitwa przy chyżych okrętach, z obu stron leciały
włócznie okute spiżem. Dopóki był ranek i święty
dzień dojrzewał, broniliśmy się i trwali, chociaż
ich było więcej ; lecz skoro słońce zaczęło się
kłonić ku porze wyprzęgania Wołów, Kikonowie
przemogli i pokonali Achajów. Zginęło po sześciu z
każdego okrętu towarzyszy zbrojnych w pięknych
nagolennicach - my reszta umknęliśmy śmierci i
niedoli".
Równie tragicznie, także z powodu lekkomyślności i
chciwości towarzyszy, zakończyła się inna wyprawa
piracka Odysa - do Egiptu.
"Wielu moich zginęło tam od ostrego spiżu, innych
uprowadzono żywcem na niewolniczą pracę", powiada
on na zakończenie gorzkiej relacji.
Z ust Odysa pada też szczere, choć dziś brzmiące
nieco cynicznie, wyznanie przyczyn jego pirackich pasji.
"Robota mi nie smakowała - wyznaje - tak samo
gospodarstwo domowe, przez które dzieci pięknie się
chowają - zawsze mnie pociągały okręty wiosłowe,
bitwy, gładkie oszczepy i strzały; dla innych rzeczy
złowrogie i straszne, a mnie właśnie miłe - tak
jakoś Bóg zrządził".
Sam Homer miał na ten temat nieco inne, bardziej
prozaiczne spojrzenie i buńczuczność swego bohatera
sprowadził do właściwych proporcji:
"Nie oszukasz
głodnego brzucha, tej zmory, która ludziom tyle zła
wyrządziła; to dla niej wyruszają na niespokojne morze
spoiste okręty, by w obce ziemie nieść zbrodnię".
Organizatorami wypraw pirackich byli jednak ludzie
bogaci, tacy jak Odys czy jego towarzysz spod Troi -
Menelaus, który również w drodze powrotnej do Grecji
próbował, i to z lepszym powodzeniem niż Odys,
pirackiego rzemiosła. Do nich najczęściej należały
okręty, na których podejmowano wyprawy, oni też
otrzymywali o wiele większą część łupów w razie
powodzenia przedsięwzięcia.
Cechą charakterystyczną piractwa epoki archaicznej,
odróżniającą ją od okresów późniejszych, był
fakt, iż głównym celem ataków pirackich nie były
statki przewożące cenne towary, ale wybrzeża,
znajdujące się tam porty, osiedla i miasta. Tak
postępowały "ludy
morskie" najeżdżające Egipt, Karowie
i Achajowie epoki homeryckiej.
Takie też świadectwo przekazał nieoceniony Tukidydes:
"Dawne zaś
miasta, z uwagi na panujące długo piractwo, zakładano
raczej dalej od morza i to zarówno miasta wyspiarskie,
jak i lądowe. Grabiono się bowiem wzajemnie nie
oszczędzaj ąc nawet i tych, którzy choć mieszkali nad
morzem, nie trudnili się jednak żeglugą. Stąd też i
teraz jeszcze miasta te leżą z dala od morza".
Tak
też postępowali Fenicjanie,
najwięksi żeglarze i kupcy starożytności, odkrywcy i
kolonizatorzy ówczesnego Dzikiego Zachodu, czyli
zachodniej części Morza Śródziemnego, pierwsi,
którzy odważyli się wypłynąć poza Cieśninę
Gibraltarską na chłodne i burzliwe wody Atlantyku.
Oni sami nie pozostawili niestety pisanych świadectw
swych morskich sukcesów. Dowiadujemy się o nich jedynie
za pośrednictwem źródeł nieprzychylnych im Greków, a
później Rzymian.

Fenicki statek wyrzeźbiony na ścianie sarkofagu, II
wiek n.e.
U
Homera Fenicjanie to podejrzanej konduity
handlarze i piraci porywający podstepnie
ludzi i sprzedający ich w niewolę. W taki sposób
dostał się np. do niewoli i został kupiony z rąk
Fenicjan sługa Odyseusza Eumajos.
Również Herodot pisze o fenickiej skłonności do
porywania ludzi. Opowiada on między innymi o tym, jak to
feniccy kupcy po przybyciu do Argos przez kilka dni
spokojnie handlowali, wykładając na brzeg różnorodne
towary. Szóstego dnia, kiedy sprzedali już prawie
wszystko, przyszła do nich nad morze córka króla
Inachosa wraz z innymi niewiastami. Weszły na stateki
oglądały cenne tkaniny i biżuterię. Wówczas Fenicj
anie napadli na nie. Szybko od-
płynęli na morze i skierowali się do Egiptu, gdzie
wszystkie branki sprzedali w niewolę.
O uprawianiu przez Fenicjan piractwa pisze też
Tukidydes, który posuwa sie nawet do stwierdzenia, że
obok Karów piratami w czasach archaicznych byli przede
wszystkim Fenicjanie.
Ile w tym prawdy, a ile pomówień zazdrosnych rywali,
nie wiadomo.
[Ludy
Morza (...) wydawali
się niezwycięzeni, póki nie natrafili na Egipcjan.
Bitwa z flotą faraona stanowiła zapewne początek
końca Ludów Morza.
Potem szybko ginie o nich sluch (...) Ocalale z pogromu
resztki tych ludów zamieszkały w późniejszej
Palestynie. (patrz: Żydowscy
piraci starożytności) Wiadomo,
ze plemię Tjeker do IX Wieku p.n.e. zajmowało się
handlem regionalnym, a na boku rabunkami morskimi.
Osiedla zalozone przez to plemię, odkryte w pobliżu Dor
w lzraelu, to pewnie najstarsze zachowane przystanie
piratów. W końcu kupiectwo stalo sie glównym
źródłem bogactwa tego ludu i w kolejnym stuleciu
zasymilowal się on z Fenicjanami. (Angus Konstam-
"Świat piratów", Wydawnictwo Bellona,
Warszawa, 2019)]
Jedno
wyda się tu pewne, mianowicie, że w przeciwieństwie do
Greków, którzy
działalność piracką łączyli głównie z wyprawami
wojennymi, Fenicjanie, u których handel bez wątpienia
stał na pierwszym miejscu, traktowali piractwo jako
uzupełnienie swej aktywności kupieckiej.
|