Era Bukanierów
Bukanierzy, Bracia Wybrzeża, Baymeni, Rajdy Bukanierów
Znani Bukanierzy: | Bukanierzy Francuscy | Bukanierzy Angielscy | Bukanierzy Holenderscy |

Rajdy Bukanierów
Zobacz:  | Sack of Santiago de Cuba (1662) | Sack of Campeche (1663) | Sack of Puerto Principe (1667) | Sack of Portobello (1668) | Sack of Maracaibo (1669) | Sack of Panama (1670) | Chepo Expedition (1679) | Pacific Adventure (1680) | Blockade of Cartagena (1683) | Sack of Veracruz (1683) | Sack of Campeche (1685) | Sack of Cartagena (1697) |

Splądrowanie Portobello (1668)


Złupienie Portobello w 1668 r. było słynnym Rajdem Bukanierów na hiszpańskie miasto Portobello położone w Wicekrólestwie Peru, dowodzonym przez Angielskiego Bukaniera , Henry Morgana.
Bukanierzy, w ubiegłym roku Splądrowali już Puerto Principe (1667) i szukali nowych celów.

W dniu 10 lipca 1668 r. zaatakował i złupił miasto Portobello i przez tygodnie trzymał okup za miasto, dopóki gubernator Panamy nie zgodził się zapłacić Bukanierom wysokiego okupu.

Portobelo było sennym miasteczkiem położonym nad tzw. "Spanish Main", co nawiązywało do północno-wschodniej części Ameryki Południowej i Panamy.
Zwykle było tam bardzo mało ludzi, gdyż głównym celem miasta była funkcja punktu żeglugowego dla hiszpańskiego złota z Peru. Co rok lub dwa złoto, srebro i inne skarby wysyłano z Peru na zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej, skąd wysyłano je do Panamy. Następnie został przewieziony drogą lądową na mułach do Portobelo, gdzie został załadowany na potężną, ciężko uzbrojoną flotę skarbów, która miała zostać odesłana z powrotem do Hiszpanii. W tamtych czasach Portobelo tętniło życiem, ale poza tym było to nudne miejsce, w którym regularnie przebywało zaledwie kilkaset osób. mieszkańców. Obrona Portobelo Pomimo tego, że przez większość czasu było to nudne zaścianka, Portobelo miało przyzwoitą obronę ze względu na okazjonalną obecność wielkich skarbów.


Piraci z łupami w zdobytym mieście

Do pokonania były trzy zamki.
Przy wejściu do zatoki stał zamek San Felipe z 12 armatami i garnizonem liczącym 100 ludzi. Po jednej stronie portu Portobelo znajdował się zamek Santiago z 200 żołnierzami i 32 działami osłaniającymi port i drogę do miasta. 
Po drugiej stronie portu znajdowała się niedokończona forteca San Gerónimo. Te fortyfikacje będą obsadzone załogą, mimo że flota skarbów nie spodziewana była przez około rok. Portobelo Nieświadomy Taka była w każdym razie obrona na papierze. Z powodu zamków mieszkańcy Portobelo zaznali lat pokoju i nie byli gotowi na atak w lipcu 1668 r. W zamkach poważnie brakowało ludzi: 50 na 100 mężczyzn było w San Felipe, 75 na 200 mężczyzn w Santiago i tylko osiem w niedokończonym zamku San Gerónimo. W nocy 10 lipca w mieście była także garstka żołnierzy. Chociaż żołnierze mieli dobrą broń strzelecką, w tym pistolety i muszkiety, działa w zamkach były w złym stanie i brakowało granatów. Brakowało także strzelców, którzy mogliby w razie potrzeby obsadzić działa. Morgan ustawia się na pozycji Morgan wiedział, że miasto niczego nie podejrzewało, ale nie miał pojęcia, że ??w zamkach brakuje ludzi. Zdecydował się na atak lądowy. Poprowadził swoją flotę wzdłuż wybrzeża i wyładował swoich ludzi - w sumie około 500 osób - przy użyciu długich kajaków, które zabrał ze sobą w tym celu. Mężczyźni wiosłowali kajakami przez cztery dni, przemykając nocą obok fortecy San Lorenzo. Pozostał z nimi jeden statek, nieco dalej od morza.
Ten statek eskortowy został w końcu zauważony przez Hiszpanów, ale nie wywołał alarmu: jakie szkody może wyrządzić jeden statek.

Bukanierzy dokonali również przypadkowego schwytania: miejscowego rybaka, którego zmuszono, aby ich prowadził.
W nocy 10 lipca byli na Orange Island, gotowi do rozpoczęcia ataku. Morgan atakuje! Późną nocą Morgan zarządził atak. 
Kajaki poszybowały szybko i wylądowały na punkcie widokowym jakieś trzy mile od Portobelo. Hiszpański kajak wysłany na obserwację dziwnego statku zauważył ich i popłynął z powrotem do miasta, aby włączyć alarm. Ludzie Morgana musieli działać szybko. Pojmali strażnika na punkcie obserwacyjnym i związali mu ręce, kazali poprowadzić drogę do miasta. Kiedy o świcie dotarli do miasta, zatrzymali się: tam stał zamek Santiago strzegący wejścia. Jednak ich przewodnik zapewnił ich, że w zamku panuje chaos i piraci ruszyli przez otwarty teren do miasta. Strzelcy armatni w Santiago oddali tylko jeden strzał, który przeleciał nieszkodliwie nad głowami napastników. Ludzie Morgana wpadli do miasta o świcie 11 lipca 1668 roku, strzelając do wszystkiego, co się ruszało. Gdy obrońcy gorączkowo walczyli o zorganizowanie się, Morgan rozkazał strzelcom wyborowym wejść na szczyt pobliskiego wzgórza, które w rzeczywistości było wyższe niż zamek Santiago. Ze swojego punktu obserwacyjnego wykwalifikowani Bukanierzy wybili każdego obrońcę, który był na tyle głupi, by podnieść głowę, skutecznie neutralizując zagrożenie stwarzane przez zamek. Upadek zamku San Gerónimo W niedokończonym zamku San Gerónimo, położonym w porcie i otoczonym wodą, było kilku obrońców . Walczyli przez chwilę, ale było ich za mało.

Kiedy kilku uwolnionych angielskich jeńców (zmuszonych do pracy przy budowie zamku) pokazało Bukanierom, że woda między miastem a fortem sięga jedynie do kolan, siły najeźdźców wdarły się na zamek, gdzie garnizon liczący około ośmiu osób mężczyźni błagali o ćwierć. Więźniowie zostali związani i umieszczeni w kościele. Upadek zamku Santiago Gdy miasto i San Gerónimo zostały zabezpieczone, a wszyscy więźniowie byli pod strażą w kościele, Morgan skierował swoją uwagę na zamek w Santiago. Wysłał na wzgórze więcej strzelców wyborowych, a strzelców umieścił w domach położonych najbliżej kościoła. Obrońcy zamku byli w trudnej sytuacji: ich działa były w złym stanie, a oni i tak nie chcieli strzelać do miasta. Kiedy frontalny atak został odparty, Morgan stał się kreatywny. Wziął kilku ważnych więźniów, w tym burmistrza, kilku braci i zakonnic, kilku starszych mężczyzn i kobiety, i poprowadził ich w stronę zamku, a za nimi jego ludzie. Jedna armata wystrzeliła, raniąc dwóch hiszpańskich braci i zabijając jednego pirata, ale nie więcej. Kiedy dotarli do bram, piraci zaczęli rąbać je toporami. W międzyczasie druga grupa Bukanierów znalazła drabiny i wspięła się na mur po drugiej stronie zamku. Doszło do desperackich walk, ale o 10:00 zamek upadł. Ponad połowa obrońców została zabita, a większość pozostałych została ranna. Oficer odpowiedzialny za armaty wstydził się swojej niekompetencji i błagał piratów, aby go zabili: jeden z nich szczęśliwie odpowiedział strzałem z pistoletu. Upadek zamku San Felipe Morgan kontrolował miasto i fort Santiago, ale nadal nie mógł się zdobyć swoją flotę do portu, podczas gdy w zamku San Felipe po drugiej stronie zatoki przebywali wrogowie. Było tam około 50 dobrze uzbrojonych obrońców, ale nie mieli jedzenia. Okazuje się, że codziennie przywożono żywność z miasta, a na zamku nie było żadnych sklepów. Nadal, młody kasztelan Alexandro Manuel Pau y Rocaberti zdecydował się walczyć.

Bukanierzy przepłynęli canoe przez zatokę i zajęli pozycje do ataku.
Kiedy niektórzy z nich dotarli do podnóża muru i zaczęli próbować palić bramy, młody kasztelan Pau wpadł w panikę i zaprosił kapitanów najeźdźców do zamku na negocjacje w celu ustalenia warunków kapitulacji, ku wielkiemu szokowi i rozczarowaniu drugiego Hiszpanie na zamku, którzy chcieli walczyć. 
Jednak gdy piraci znaleźli się w środku, nie było już odwrotu. Zgodnie z warunkami kapitulacji żołnierze mogli udać się do Panamy i zatrzymać miecze. Kasztelan Pau sam został wzięty do niewoli i tej nocy wypił truciznę, wstydząc się swojego tchórzostwa. Gdyby San Felipe wytrzymało, skutki ataku Morgana mogłyby być zupełnie inne. Złupienie PortobeloMorgan podniosło angielską flagę na trzech fortach, dając swoim statkom znak, na który czekali. Gdy flota przybyła, radośni najeźdźcy rozpoczęli plądrowanie miasta w poszukiwaniu łupów i alkoholu. Zebrano cały łup: zgodnie ze ścisłym kodeksem Bukanierów każdy, kto zatajał skarb, był surowo karany. Więźniowie byli torturowani, aby nakłonić ich do ujawnienia miejsca pobytu ukrytego skarbu. Kapitan Morgan nakazał obsadzenie fortów załogą. Pod dowództwem piratów Portobelo rzeczywiście stało się groźnym celem: Morgan miał dwa razy więcej zdolnych żołnierzy, niż było tam, kiedy przybył. Okup za Portobelo Tymczasem gubernator Panamy, Don Agustín de Bracamonte, usłyszał o ataku na Portobello i szybko zorganizował kolumnę pomocy, która miała maszerować na pomoc miastu oddalonemu o około 70 mil. Miał 800 ludzi i maszerowali szybko, mając nadzieję, że złapią piratów, zanim będą mogli zapewnić sobie zwycięstwo. Kiedy spotkali żołnierzy z San Felipe, którym pozwolono opuścić miasto, ich nastrój opadł. Odbicie miasta przy pomocy zaledwie 800 ludzi byłoby prawie niemożliwe, gdyby Morgan się ich spodziewał. Kilka razy próbowali zaatakować miasto, ale szybko zostali odparci przez strzelców wyborowych Morgana. Morgan wysłał list do Bracamonte, żądając 350 000 pesos jako okupu za Portobelo. Jeśli Bracamonte nie zapłaci, twierdził Morgan, spali miasto doszczętnie i zabierze więźniów, gdzie będą traktowani tak samo, jak angielscy więźniowie wyzwoleni przez Morgana (co było pracą przymusową). Bracamonte odpowiedział, że tak zrobi. nigdy nie miał do czynienia z Bukanierami i Morgan rzucił mu wyzwanie, aby ponownie zajął miasto. Kiedy Hiszpanie usłyszeli plotkę (jak się okazało błędną), że cały atak na Portobelo był po prostu odwróceniem uwagi francuskich sojuszników Morgana, aby zaatakować niestrzeżoną Panamę, pośpieszyli z powrotem. Bracamonte pozostawił przedstawiciela do negocjacji: ostatecznie Morgan zgodził się na 100 000 peso dla miasta. Okup został przyniesiony przez muły w pierwszym tygodniu sierpnia: 27 sztabek srebra o wartości 43 000 peso, srebrna płyta o wartości 13 000 peso i 44 000 peso o wartości złote i srebrne monety: łącznie 100 000 peso. Morgan dotrzymał obietnicy: załadował skarb (plus to, co znaleziono w mieście), uwolnił więźniów i wypłynął, pozostawiając miasto i forty nietknięte (a przynajmniej nie niszcząc ich bardziej). Jeden z największych najazdów epoki piractwa był już w książkach.

Dziedzictwo

Nalot na Portobello miałby znaczące konsekwencje w całym Nowym Świecie i Europie.
Hiszpanie byli wściekli na Brytyjczyków i pomimo zawartego wówczas porozumienia pokojowego, królowa Hiszpanii zezwoliła na wydawanie Listów Kaperskich hiszpańskim Bukanierom, aby rozpoczęli ataki na osady na brytyjskiej Jamajce.
Tym hiszpańskim kapitanom udało się zaatakować kilka małych osad na Jamajce, co doprowadziło do późniejszego splądrowania Maracaibo i Gibraltaru, a także Splądrowania Panamy w 1670 roku

Sam Morgan osiadł i zainwestował swoje pieniądze na Jamajce.

Jednak wkrótce miał przejść na emeryturę i kiedy rozeszła się wieść o ataku, Hiszpania początkowo wysłała posiłki, ale Morgana już dawno nie było, zanim ktokolwiek tam dotarł.
Bukanierzy ponownie się rozwiązali, a pojedyncze osoby znalazły pracę gdzie indziej: Hiszpanie nie mogli się zemścić. Na Jamajce Morgana okrzyknięto bohaterem. 
Nalot zakończył się ogromnym sukcesem: każdy Bukanier zarobił więcej, niż mógłby zarobić wykonując uczciwą pracę w ciągu roku, a tawerny i burdele w Port Royal przez jakiś czas kwitły.

Z każdą opowieścią Hiszpanie stawały się coraz wytrzymalsi, zamki mocniejsze, a łup cenniejszy, a legenda o ataku szybko rosła. Morgan osiadł i zainwestował swoje pieniądze w ziemię na Jamajce, ale wkrótce wrócił z emerytury i jako pierwszy zaatakował Maracaibo w 1669 r., a następnie sama Panama w 1671 r. Za każdym razem, gdy dowiadywano się, że najazdem dowodzi sam kapitan Morgan, pod jego sztandarem gromadziły się setki Bukanierów, piratów i innych łotrów. Do ataku na Panamę miał ponad 2000 ludzi, co było wówczas niespotykaną liczbą. Chociaż te inne naloty zakończyły się sukcesem, Portobello zawsze pozostawało największym łupem Morgana pod względem łupów. Hiszpańska potęga w Nowym Świecie słabła, a Portobelo kazał im to przyznać. Nie mogli już dłużej zaprzeczać, że Anglicy (oraz Portugalczycy, Francuzi i Holendrzy) założyli bazy na Karaibach i że będą nadal okradać Hiszpanów, dopóki im się to uda, pomimo traktatów europejskich.

z portalu: goldenageofpiracy.org (w polskim tłumaczeniu)